Premier Ewa Kopacz przedstawi w środę w Sejmie informację na temat kryzysu migracyjnego w Europie i jego reperkusji dla Polski. We wtorek szefowa rządu oświadczyła, że przyjmiemy do Polski uchodźców, nie imigrantów, tylu, na ilu nas stać: ani jednego więcej, ani jednego mniej. Jak mówiła, solidarność trzeba godzić z możliwościami i bezpieczeństwem Polski. Zdaniem Kucharczyka w kwestii kryzysu uchodźczego "etyka od początku mieszała się z polityką, w Polsce mieszała się w sposób bardzo nieszczęśliwy, po prostu politycy właściwie wszystkich ugrupowań wystraszyli się takich ksenofobicznych postaw części polskiego społeczeństwa i bali się odważnie zabrać głos w tej sprawie". "Tak naprawdę decyzja jest oczywista. Polska powinna włączyć się w działania różnych państw UE i samej Brukseli na rzecz tego, aby tych uchodźców przyjąć" - podkreśla ekspert. Jak ocenia, "nasza niechęć do pomocy ludziom naprawdę ciężko doświadczonym, o wiele ciężej niż Polacy chociażby w czasie stanu wojennego", to "wielki wstyd dla naszego kraju". "Nasze społeczeństwo i niestety nasza klasa polityczna nie stanęła na wysokości zadania, zabrakło takiego moralnego przywództwa, ludzi, którzy potrafiliby się przeciwstawić tym bardzo hałaśliwym ksenofobom, którzy nie są moim zdaniem większością społeczeństwa, ale narzucili ton debaty" - ocenia Kucharczyk. Dodaje jednak, że "w ostatnich dniach ten ton się zmienił, społeczeństwo bardziej uświadamia sobie ludzki koszt wojen na Bliskim Wschodzie i ogrom cierpień ludzi, którzy próbują uciekać przed wojną i terrorem".