Według niego wzrośnie presja na elity polityczne, by przekazywać nowe uprawnienia autonomicznemu rządowi szkockiemu, także w zakresie podatków i wydatków. Jak uważa Barnett, zmiany wpłyną na inne części Zjednoczonego Królestwa i układ sił w parlamencie brytyjskim. Obecnie Szkocja nie ma autonomii fiskalnej. Nie prowadzi też własnej polityki zagranicznej i obronnej. - Choć gospodarczo Szkocja pozostanie częścią Zjednoczonego Królestwa, wzrośnie poczucie, że Szkoci rządzą się sami - powiedział Barnett. - Nie ulega wątpliwości, że polityczny establishment będzie pod presją, by delegować Szkocji dalsze prerogatywy. Zmierzamy w stronę nowego konstytucyjnego układu, w którym nie tylko Szkocja, ale także inne regiony w większym zakresie będą autonomiczne - ocenił. Wyrazem tej tendencji jest jego zdaniem zapowiedź premiera Davida Camerona z piątku rano, że 59 deputowanych reprezentujących Szkocję w 650-mandatowej Izbie Gmin nie będzie głosować nad prawami, które nie dotyczą Szkocji. Polityczne skutki tej zmiany może odczuć Partia Pracy, która w Szkocji - obok nacjonalistów SNP - ma swoją bazę. Dla konserwatystów Szkocja jest politycznie stracona od pewnego czasu; w obecnym składzie Izby Gmin, Szkocję reprezentuje tylko jeden torys. Za sprawę o zasadniczym znaczeniu dla stosunków Szkocji z innymi częściami Zjednoczonego Królestwa uważa prof. Barnett referendum unijne, które Cameron obiecał rozpisać przed końcem 2017 roku, jeśli wygra wybory w roku 2015. - Głos za wyjściem Zjednoczonego Królestwa z UE doprowadziłby do głębokiego pęknięcia między prounijną Szkocją, a eurosceptyczną resztą kraju. Miałby też inne dalekosiężne skutki gospodarcze i polityczne" dla Wielkiej Brytanii - tłumaczy. W opinii Barnetta politycznym sprawdzianem dla lidera szkockich nacjonalistów Alexa Salmonda, premiera autonomicznego rządu Szkocji, będą wybory powszechne w maju 2015 roku, a szkoccy nacjonaliści mogą stać się liczącą się polityczną siłą w Izbie Gmin w następnej kadencji parlamentarnej; w Szkocji rządzą samodzielnie od 2011 roku. Cameron jest tego świadom i dlatego już teraz podjął działania by wywiązać się z obietnicy większej autonomii, złożonej Szkotom w przededniu referendum. Choć w kampanii przed referendum - jak mówi Barnett - "Cameron nie okrył się chwałą", to gdyby przegrał czwartkowe głosowanie i Szkocja uzyskała niepodległość, zapewne musiałby pod presją dołów partyjnych podać się do dymisji. .