Australijskie służby zidentyfikowały dwa obiekty mogące być śladami po malezyjskiej maszynie. Zlokalizowano je około 2600 km na południowy zachód od australijskiego miasta Perth.Publicysta lotniczy Tomasz Białoszewski mówi, że trzeba jeszcze poczekać na potwierdzenie. Jednak jeśli doniesienia się potwierdzą, może to uprawdopodobniać tezę o porwaniu samolotu przez załogę. - Jeśli ten samolot faktycznie znalazł się w opisywanym przez najnowsze doniesienia rejonie to może potwierdzać jedną z krążących hipotez, że załoga celowo zmieniła kurs i znalazła się w strefie, gdzie ten samolot znaleźć się nie powinien - mówi ekspert.Tomasz Białoszewski dodaje, że zelektryzowała go wczorajsza wiadomość o wykasowaniu z symulatora pilota samolotu danych o ostatnich misjach ćwiczebnych. - Czy przypadkiem, jeśli pliki zostaną odzyskane, ten kierunek nie pokryje się z tym w którym być może znaleziono szczątki samolotu. Wtedy sugerowałoby to, że załoga działała z kimś w zmowie i chciała zrealizować jakiśnie znany nam cel - mówi ekspert.Publicysta lotniczy podkreśla, że odpowiedź na pytanie, co się stało dadzą czarne skrzynki. Dodaje, że jeśli samolot spadł do wody, zawsze będą jakieś ślady. Bez względu na to jak maszyna wpadnie do wody na powierzchni pozostają części, które mają własną pływalność: skrzydła, kamizelki ratunkowe, czy chociażby butelki po napojach. - To zawsze sugeruje miejsce upadku. Jeśli nie ma tam potężnych prądów, to w tym miejscu należy szukać czarnych skrzynek.Publicysta podkreśla, że czarne skrzynki emitują sygnały lokalizacyjne przez około 30 dni. W tym czasie najłatwiej je znaleźć nawet na dnie oceanu. - Dzisiejsza technika pozwala schodzić ludziom, czy aparatom na dość duże głębokości. Przy wielkiej determinacji i przy odpowiednim nagromadzeniu potencjału z każdej głębokości można te skrzynki wydobyć.W zorganizowanej przez rząd w Malezji operacji poszukiwawczej i śledztwie uczestniczą już przedstawiciele wielu państw. Jedną z wersji branych pod uwagę przez śledczych jest zamach terrorystyczny.Na pokładzie zaginionego samolotu malezyjskich linii lotniczych, który 8 marca wystartował z Kuala Lumpur do Pekinu, był o 239 osób.