- Natowskie operacje prowadzone w ostatnich pięciu latach za pomocą samolotów bezzałogowych poprzedzone rozpoznaniem wywiadowczym przyniosły duże sukcesy w wyeliminowaniu osób z kierownictwa Al-Kaidy i Talibanu. Utrata przez te organizacje osób odpowiedzialnych za planowanie operacji wymusiła na nich zmianę metod działania - ocenił Beaver. - Al-Kaida straciła w Pakistanie dużą część swego operacyjnego potencjału - zaznaczył. Zabicie bin Ladena to także według niego cios dla tych elementów pakistańskich służb specjalnych (ISI - Inter-Service Intelligence), które mu pokątnie sprzyjały. Współpraca bin Ladena z ISI sięga lat 80., gdy w czasie wojskowego zaangażowania ZSRR w Afganistanie bin Laden był finansowany przez Arabię Saudyjską i USA za pośrednictwem ISI. - Amerykanie od dawna nie bez podstaw podejrzewali, że bin Laden jest gościem elementów w ISI. Po jego konnej ucieczce przed dziesięcioma laty z Tora Bora w Afganistanie do Pakistanu w Waziristanie powstała rozgałęziona siatka pomocy i jego ochrony. Finansowała ją ISI, choć niekoniecznie oznacza to, że ją kontrolowała - dodał. - ISI to państwo w państwie, niewątpliwie potężna organizacja. Rząd Pakistanu pod presją USA zdobył się ostatnio na wielki wysiłek, by oczyścić ISI, przenosząc niektórych funkcjonariuszy w stan spoczynku lub do innych zadań - wyjaśnił. - Zabójstwo bin Ladena dowodzi, że Amerykanie są zdolni do samodzielnych działań operacyjnych w Pakistanie i że ISI nie jest już tak dominującą siłą w tym kraju jak jeszcze 2-3 lata temu - uważa ekspert. Beaver sądzi, że mimo serii porażek w Pakistanie, Al-Kaida wciąż dysponuje liczącą się siłą i że skorzysta na destabilizacji państw takich, jak Jemen i Somalia. - To bardzo sprytna organizacja posiadająca komórki we wszystkich niemal państwach muzułmańskich, czasem korzystające z pomocy ich rządów - podsumował ekspert.