Ich zdaniem zjawisko narastania oporności bakterii można powstrzymać jedynie poprzez racjonalne korzystanie z obecnie dostępnych antybiotyków oraz zwiększenie nakładów na poszukiwanie nowych, skutecznych leków przeciwbakteryjnych. "Jeśli nic się nie zmieni, będzie to jedna z głównych przyczyn zgonów ludzi" - podkreślają. Niestety, z najnowszego raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) pt. "Worldwide country situation analysis: Response to antimicrobial resistance", który ukazał się 29 kwietnia, wynika, iż tylko jedna czwarta krajów świata ma narodowy plan walki z opornością na antybiotyki. Wśród nich jest Polska. W naszym kraju Narodowy Program Ochrony Antybiotyków powstał w 2004 r. i jest koordynowany przez Narodowy Instytut Leków. "Szybkie narastanie oporności na antybiotyki w Europie i na świecie zagraża współczesnej opiece medycznej. Co więcej, bakterie nie respektują granic państw, więc istnieje ryzyko, że wysoce oporne szczepy będą przemieszczać się z krajów, które mają największy problem z antybiotykoopornością, do innych regionów" - ocenił prof. Murat Akova, prezydent ESCMID. Problem oporności bakterii na antybiotyki był szeroko dyskutowany podczas 25. Europejskiego Kongresu Mikrobiologii Klinicznej i Chorób Zakaźnych, który w dniach 25-28 kwietnia odbywał się w Kopenhadze. Z danych Europejskiego Centrum Prewencji i Kontroli Chorób (ECDC) wynika, iż w Europie bakterie oporne na antybiotyki są przyczyną 25-30 tys. zgonów rocznie, ale w ciągu kolejnych 10 lat liczba ta może wzrosnąć czterokrotnie. WHO podaje, że w krajach Unii Europejskiej, Norwegii oraz Islandii rocznie ok. 400 tys. osób zapada na chorobę zakaźną, spowodowaną bakteriami opornymi na co najmniej jeden antybiotyk. W USA liczba ta jest szacowana przez Centra Prewencji i Kontroli Chorób (CDC) na ok. 2 mln. W Europie największy problem z antybiotykoopornością mają kraje basenu Morza Śródziemnego, w tym Włochy, Grecja, Hiszpania, w których coraz więcej infekcji jest wywołanych przez bakterie oporne na większość, a nawet wszystkie znane antybiotyki. Są to bakterie określane skrótami: MDR - wielolekooporne, DR - o rozszerzonej oporności oraz PDR - całkowicie oporne na wszystkie dostępne w sprzedaży antybiotyki stosowane w leczeniu infekcji tym drobnoustrojem. Jak przypomniał prof. Murat na spotkaniu z dziennikarzami, badanie włoskie z 2014 r., prowadzone w 21 ośrodkach klinicznych, wykazało, że spośród izolatów enterobakterii (bakterie z rodziny Enterobacteriaceae, do których należą Escherichia coli i Klebsiella pneumoniae) opornych na antybiotyki z grupy karbapenemów aż 43 proc. ma oporność na antybiotyk o nazwie kolicyna (z grupy polimyksyn). "Tymczasem kolicyna to dla nas w przypadku tych bakterii ostatnia deska ratunku. Gdy ona nie działa to nie mamy już nic innego do podania" - podkreślił prof. Murat. "Ponieważ obecnie nie mamy wystarczająco dużo antybiotyków, by walczyć z wysoko opornymi bakteriami - MDR, XDR i PDR, najlepszą drogą jest zapobieganie infekcjom oraz powstawaniu tych bakterii w warunkach klinicznych" - ocenił prof. Murat. Wymaga to szybkiego włączania diagnostyki mikrobiologicznej u pacjentów z infekcjami, by móc jak najszybciej zastąpić antybiotyk o szerokim spektrum działania lekiem najlepiej celującym w bakterię będącą przyczyną choroby. Antybiotyki mające szerokie spektrum działania prowadzą bowiem do szybkiej selekcji opornych szczepów. Eksperci podkreślali, że koszty finansowe oporności na antybiotyki są ogromne. Ma to związek m.in. z przedłużającymi się pobytami w szpitalach i stosowaniem kolejnych terapii. W Europie szacuje się je na ok. 1,5 mld euro rocznie. Ich zdaniem, aby poradzić sobie z narastającą opornością bakterii na leki niezbędna jest edukacja społeczeństwa i lekarzy, by mądrzej używali antybiotyków, ale też opracowywanie nowych testów diagnostycznych, leków i szczepionek. "Niestety, produkcja leków antybakteryjnych przestała być opłacalna" - przypomniał prof. Murat. Ma to związek właśnie z szybko pojawiająca się opornością na antybiotyki i spadkiem ich skuteczności. Dlatego w USA i Unii Europejskiej rozwijane są inicjatywy tworzenia zachęt finansowych dla firm farmaceutycznych pracujących nad nowymi antybiotykami. "Na razie, choć do 2020 r. na rynek ma wejść ok. 10 nowych leków, to tylko jeden lub dwa z nich będą innowacyjne i żaden nie będzie stanowił przełomu" - zaznaczył dyrektor programowy kongresu w Kopenhadze dr Winfried Kern ze Szpitala Uniwersyteckiego we Freiburgu w Niemczech.