Eksperci po trwającej pół roku analizie uznali, że 16 fragmentów znajdujących się w kolekcji Muzeum Biblii jako możliwa część słynnych rękopisów z Kumran to falsyfikaty. Raport sporządzili w listopadzie 2019 roku, ale jego treść opublikowano dopiero teraz. "Co więcej, każdy z nich (fragmentów - red.) wykazuje cechy, które sugerują, że są to umyślne fałszerstwa stworzone w XX wieku z zamiarem naśladowania autentycznych fragmentów zwojów znad Morza Martwego" - stwierdzili eksperci. Muzeum Biblii, które założył miliarder Steve Green, zostało otwarte w 2017 roku i kosztowało 500 mln dolarów. Jak podaje BBC, placówka kupiła falsyfikaty od czterech kolekcjonerów. Green nie ujawnił, ile za nie zapłacił. Z wystawy w Muzeum Biblii już wcześniej usunięto pięć z 16 fragmentów, po tym jak w październiku 2018 roku grupa niemieckich badaczy uznała je za falsyfikaty. 11 pozostałych wciąż było prezentowanych. Oryginalne rękopisy odnaleźli w 1947 roku beduińscy pasterze w jaskini niedaleko miejscowości Kumran na północno-zachodnim wybrzeżu Morza Martwego. Nazwano je wówczas "jednym z najważniejszych odkryć archeologicznych XX wieku". Do 1956 roku odnaleziono blisko 30 tys. fragmentów biblijnych tekstów, w tym najstarszą zachowaną kopię Dziesięciorga Przykazań. Teksty zostały spisane na pergaminie i papirusie w językach hebrajskim, greckim i aramejskim. Obecnie trzymane są w klimatyzowanych pomieszczeniach Muzeum Narodowego Izraela w Jerozolimie i w obawie przed zniszczeniem tylko niewielka ich część dostępna jest dla zwiedzających. Od początku 2002 roku na rynku antyków pojawiło się ok. 70 skrawków rękopisów. W tej grupie były fragmenty, które weszły w skład kolekcji Muzeum Biblii.