Według specjalisty ds. marketingu politycznego dra Norberta Maliszewskiego, komentarze płynące z Zachodu, m.in., kanclerz Niemiec Angeli Merkel, że Putin stracił kontakt z rzeczywistością, świadczą o tym, że społeczność międzynarodowa słabo sobie radzi z "grami" prezydenta Rosji. Jak podkreślił, jeden z mechanizmów stosowany przez Kreml wobec społeczności międzynarodowej nazywany "drzwiami w twarz", polega na tym, by realizować swoje cele w sposób agresywny, metodą faktów dokonanych, tak jak stało się na Krymie. - Inni działają wolniej i aby doprowadzić do rozwiązania kryzysu są gotowi na pewne ustępstwa - dodał ekspert. Huśtawka informacyjna celowym działaniem Kolejny mechanizm, mówi Maliszewski, to "huśtawka emocji", który polega na tym, że na przemian pojawiają się pozytywne i negatywne komunikaty. - Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew rozmawia telefonicznie z premierem Ukrainy Arsenijem Jaceniukiem - pojawiają się optymistyczne akcenty. W tym samym czasie słyszymy o ultimatum, które wojska rosyjskie stawiają wojskom ukraińskim na Krymie. Czekamy kilka godzin i pojawia się dementi, które jest niepotwierdzone. Kilka godzin później jest informacja o zakończeniu rosyjskich manewrów wojskowych w europejskiej części Rosji. W takiej huśtawce informacyjnej społeczność międzynarodowa jest skłonna przyjąć rozwiązania, które w innej sytuacji byłyby nie do przyjęcia - zauważył politolog. Według niego, być może celem Putina jest powstanie nieuznawanego przez społeczność międzynarodową, marionetkowego państwa i zdestabilizowanie sytuacji na Ukrainie przez długi czas. Kolejnym mechanizmem propagandowym, stosowanym tym razem wobec społeczeństwa rosyjskiego, jest przedstawianie w mediach sytuacji w czarno-białych barwach - podkreślił Maliszewski. Jak dodał w tej narracji dobrym bohaterem jest Putin i rosyjskie wojska, natomiast nowe władze na Ukrainie to szwarccharaktery - określani jako faszyści, przyrównywani do terrorystów. Ekspert zaznaczył, że takie działania propagandowe są konieczne, by rosyjskie społeczeństwo nie zareagowało negatywnie na konsekwencje wynikające z działań Rosjan na Krymie: pikującą w dół moskiewską giełdę, dewaluację rubla. - Dla nas to dziwne, ale ten czarno-biały obraz świata pasuje Rosjanom, pomaga im zrozumieć rzeczywistość i jednocześnie przekonuje: musimy zacisnąć pasa, ale prawda jest po naszej stronie. W jego ocenie, poparcie dla działań Kremla w rosyjskim społeczeństwie sięga 80 proc. Maliszewski podkreślił, że dla przeciętnego Rosjanina alternatywne źródła informacji w intenecie są wrogą propagandą. Zaznaczył, że taką etykietę nadała im propaganda rosyjskich władz. Według eksperta grę prowadzoną w mediach rozumie wąska elita osób - zbyt mała i osłabiona, by przeciwstawić się propagandzie Putina. Wydają na propagandę sowite kwoty Z kolei były ambasador polski przy NATO Jerzy Maria Nowak uważa, że działaniom politycznym i wojskowym Rosji tradycyjnie towarzyszy aktywność propagandowa, która nasila się w chwilach kryzysu i jest skierowana głównie do wewnątrz. - Myślę, że od czasów carskich, przez ZSRR, po okres dzisiejszej Rosji Putina, ofensywy propagandowe często cechują działania polityczne i dyplomatyczne tego kraju na forum międzynarodowym - powiedział Nowak PAP. Według Nowaka "ta propaganda jest nastawiona w dużej mierze na ludność rosyjskojęzyczną na Ukrainie i ogólnie na obszarze byłego ZSRR". Oddziaływanie na Europę Zachodnią jest słabe, o czym świadczy reakcja kanclerz Niemiec, która powiedziała, że Putin żyje w innej rzeczywistości - zaznaczył. Nowak, który jest wiceprzewodniczącym Rady Wykonawczej Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego, ocenił, że propaganda zawsze się nasila w okresach kryzysu - obecnie można się spodziewać już w mniejszym nasileniu, a kiedy Rosja przystąpi do rozmów, działania propagandowe będą zanikać. Według prezesa Fundacji Pułaskiego Zbigniewa Pisarskiego, Kreml mechanizmami propagandowymi nadbudowuje brak poparcia dla swoich działań w Rosji i na arenie międzynarodowej. Jak podkreślił, przeciwnych działaniom Rosji na Krymie jest ok. 70 proc. Rosjan. Pisarski zaznaczył, że władze Rosji wydają na propagandę sowite kwoty - m.in. wykorzystują liderów opinii, którzy zarówno w mediach rosyjskich, ale i w UE, i na świecie, bezkrytycznie wypowiadają się o rosyjskich działaniach na Ukrainie. Dodał, że w telewizji pokazywany jest zmanipulowany wizerunek osób związanych z Euromajdanem i nowym rządem. Przedstawia się je jako radykalne, ekstremistyczne grupy, które przejęły władzę na Ukrainie. Z kolei w mediach społecznościowych, dodał ekspert, w dyskusję na temat Ukrainy angażują się osoby nie tyle broniące stanowiska Kremla, co obrzucające inwektywami i tym samym psujące klimat tych rozmów. Nie wszyscy Rosjanie wierzą Putinowi Jednak według Pisarskiego, Rosjanie coraz częściej weryfikują przekazy źródeł rządowych. Jak mówił, są to przede wszystkim przedstawiciele klasy średniej, która jest w Rosji najbardziej dyskryminowana. - To ludzie, którzy nie są na tyle silni, by z systemem rosyjskim móc walczyć, ale na tyle inteligentni i zaradni, że podejmują inicjatywy, by prowadzić biznes, być aktywni. Oni chcą mieć sprzyjające warunki do rozwoju, chcą wiedzieć, na czym stoją. Chcą zrozumieć bieżącą politykę i wiedzieć, jak Rosja jest umiejscowiona na mapie świata - zaznaczył. Dodał, że dlatego sięgają oni do internetu. - Założenie, że kłamstwo powtórzone 100 razy staje się prawdą nie sprawdza się w czasach, w których ludzie korzystają z alternatywnych źródeł informacji - podkreślił Pisarski. W jego ocenie, pod największym wpływem propagandy są przedstawiciele administracji publicznej, która - jak zaznaczył - w Rosji jest rozbudowana do granic możliwości. Podkreślił, że ludzie ci - zależni od pieniędzy budżetowych - są wykorzystywani m.in. do udziału w demonstracjach, manifestacjach.