- 60-procentowa wygrana Putina nie jest niespodzianką. Mogło dojść do przypadków fałszowania wyników, ale myślę, że generalnie wybory były uczciwe, choć oczywiście Putin nie dopuścił do kandydowania najgroźniejszych rywali, jak (Grigorij) Jawliński - powiedział emerytowany profesor historii Rosji na Uniwersytecie Harvarda Richard Pipes. - Po wyborach mogą być demonstracje protestu, ale nic wielkiego się nie zdarzy, nie dojdzie do rozlewu krwi. Putin jest dość sprytny, by upuszczać akurat tyle pary z kotła, dać ludziom akurat tyle wolności, aby nie zagroziło to jego władzy - ocenił Pipes. Profesor uważa, że demokracja w zachodnim stylu nie ma na razie szans w Rosji, gdyż Rosjanie kojarzą ją głównie z chaosem. Nie zgadza się z opiniami, że złe wyniki partii rządzącej "Jedna Rosja" w zeszłorocznych wyborach do Dumy i późniejsze masowe demonstracje są sygnałem znacznego spadku popularności Putina. - Być może 20 procent Rosjan jest naprawdę przeciwko Putinowi. Większość nie chce demokracji, boi się jej, gdyż utożsamia ją z bałaganem i brakiem bezpieczeństwa. Putin o tym wie. Ma przytłaczające poparcie na prowincji, poza Moskwą i Petersburgiem - powiedział Pipes. Ocenę wyborów podziela ekspert z Uniwersytetu Georgetown i Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR), Charles Kupchan, ale przewiduje, że zwycięski Putin będzie próbował reform. - W najbliższym czasie nie będziemy świadkami większych zmian w Rosji. Demonstracje są ważne, ale nie zakrojone na szeroką skalę, by zachwiać władzą Putina. Możliwe są roszady personalne, ale nie zmiana polityki. Na dłuższą metę Putin postara się jednak wciągnąć opozycję do współpracy. Dominować będzie ciągłość, ale nastąpią też kroki w kierunku pewnej liberalizacji. Może dojdzie do rozluźnienia restrykcji na media i poszerzenia przez Putina jego kręgu władzy - powiedział Kupchan. Uważa on, że Kreml będzie najprędzej próbował reform ekonomicznych, które dałyby większą swobodę biznesowi. Zwraca przy tym uwagę, że hamulcem będą tu wysokie ceny ropy naftowej. - Wzrost cen ropy sprzyja kontynuowaniu polityki polegania w gospodarce na sprzedaży surowców. Nie pomaga to w tworzeniu ekonomicznych podstaw bardziej liberalnego społeczeństwa - zauważył ekspert. Wybory w Rosji nie przykuwały w niedzielę głównej uwagi mediów amerykańskich. W telewizji dominowały doniesienia o przygotowaniach do poniedziałkowego spotkania prezydenta Baracka Obamy z izraelskim premierem Benjaminem Netanjahu, przemówieniu amerykańskiego prezydenta w AIPAC (główna organizacja lobby izraelskiego w USA) oraz z kampanii przed wtorkowymi prawyborami Republikanów. W pierwszych relacjach po głosowaniu w Rosji amerykańska prasa podkreślała, że wynik był do przewidzenia; informowano też o zapowiedziach opozycji, że będzie protestować.