W sobotę doszło do spotkania szefów dyplomacji sześciu krajów UE, będących prekursorami integracji europejskiej. Wezwali oni Wielką Brytanię do jak najszybszej realizacji decyzji o Brexicie. Szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier zapewnił, że zaraz po zakończeniu spotkania, poinformuje o jego przebiegu trzy kraje bałtyckie, a w poniedziałek złoży relację krajom Grupy Wyszehradzkiej, by "posłuchać, jak tam przebiega debata i jakie są oczekiwania wobec europejskiego procesu odnowy". PAP spytała ekspertów o ocenę tego spotkania i jego efektów. Szef Fundacji Batorego Aleksander Smolar podkreślił, że jego zdaniem efekty spotkania nie wykraczają poza oczekiwana wobec niego, które były niewielkie. "Wiadomo było, że raczej nie zostaną podjęte żadne decyzje, np. w sprawie dalszej integracji w ramach tej grupy, bo różnice między poszczególnymi państwami są zbyt duże" - zaznaczył. Według Smolara, o ile Francja czy Włochy mogłyby być taką integracją zainteresowane, to Niemcy raczej nie, bo wiedzą, że musiałyby wspierać finansowo te oba kraje, znajdujące się obecnie w trudnej sytuacji. Poza tym, dodaje Smolar, we Francji i w Niemczech na 2017 rok zaplanowane są wybory, a przed tymi wyborami rządy obu państw "nie mogą sobie pozwolić na żadną zdecydowaną inicjatywę" w sprawach europejskich. Z drugiej strony, podkreśla Smolar, nie można się dziwić apelowi do Wielkiej Brytanii, by jak najszybciej rozpoczęła procedurę wyjścia z UE. Liderzy unijni mogą się bowiem obawiać, że rząd brytyjski będzie zwlekał w takim wnioskiem, by podjąć kolejne negocjacje i próbować wynegocjować w ich ramach jeszcze lepsze warunki członkostwa - mniejsze obowiązki wobec UE, przy zachowaniu przywilejów, związanych z udziałem we wspólnym rynku. A to z kolei może zachęcać inne kraje do podobnej drogi i działać dezintegrująco na UE - ocenił szef Fundacji Batorego. Jego zdaniem nieprzypadkowe są też słowa szefa niemieckiego MSZ Franza Waltera Steinmeiera o zawiadomieniu krajów bałtyckich i Grupy Wyszehradzkiej. Pokazuje to, uważa Smolar, że Niemcom cały czas zależy, by kraje te nie wypadały z głównego nurtu integracji europejskiej. "To stworzenie poczucia bezpieczeństwa dla tych krajów, które mogą czuć się zagrożone takimi spotkaniami, jak to szóstki" - powiedział Smolar. Z kolei w opinii profesora Collegium Civitas Marka Cichockiego, mimo wyniku referendum, który może być "szokiem", wzywanie dziś Wielkiej Brytanii do jak najszybszej realizacji Brexitu jest decyzją "emocjonalną". Jego zdaniem spotkanie, do którego doszło w Berlinie, nie powinno się w ogóle odbyć w tak okrojonym gronie, ponieważ podziały w UE w tym momencie są niewskazane - podważają wzajemne zaufanie krajów członkowskich. Oceniając słowa Steinmeiera, który zapowiedział poinformowanie o przebiegu spotkania krajów bałtyckich i Grupy Wyszehradzkiej, Cichocki powiedział, że "segmentowanie" UE nie jest dziś wskazane, bo to jest czas, kiedy Unia musi się zjednoczyć. W opinii Cichockiego Steinmeier "błędnie rozumie niemieckie przywództwo", wykorzystując decyzję o wystąpieniu Wielkiej Brytanii ze wspólnoty.