Władze Krymu "uważają, że jeśli Krym będzie chciał wstąpić do Rosji jako niepodległe państwo, to ułatwi to Moskwie włączenie półwyspu do swojego terytorium, bo nie będzie ograniczona międzynarodowymi zakazami" - oświadczył szef Instytutu Badań Społecznych, politolog Jusuf Kurkczi, komentując przyjęcie we wtorek przez parlament należącej do Ukrainy Autonomicznej Republiki Krymu deklaracji w sprawie niepodległości. - Ogłaszając niepodległość parlament Krymu oświadczył, że występuje z pola prawnego Ukrainy. Przyjąwszy taką deklarację władze ogłaszają, że prawa Ukrainy nie obowiązują na terytorium Krymu - uzupełnił Kurkczi. Również politolog Dmytro Omelczuk uważa, że wtorkowa deklaracja władz Krymu "to dalszy krok w tym samym kierunku". "Tego państwa nikt nie uzna" - Najpierw ogłoszona zostaje nieodległość, a potem, "w oparciu o wolę narodu" (wyrażoną w referendum), będzie podstawa, aby zwrócić się do Federacji Rosyjskiej o przyjęcie w jej skład. Logicznie układa się w to jedną całość. Ale jest jasne, że tego państwa nikt nie uzna. Otrzymamy wariant Naddniestrza albo coś podobnego - uważa Omelczuk. Jak podkreśla Kurkczi, w referendum nie uwzględniono "wielu pytań, które należałoby zadać", nie tylko o ewentualność niepodległości Krymu. - Być może większość mieszkańców odpowiedziałaby pozytywnie na pytanie, czy chcą, żeby wszystko zostało tak, jak jest, a Krym pozostał w składzie Ukrainy - wskazuje. "Wszystko to świadczy o manipulacyjnych technikach stosowanych przez separatystyczne władze". Krym "ma cechy niepodległego państwa" Na referendum 16 marca zostaną zadane dwa pytania: "Czy jesteś za ponownym zjednoczeniem Krymu z Rosją na prawach podmiotu FR?" oraz "Czy jesteś za przywróceniem obowiązywania konstytucji Republiki Krym z 1992 roku i za statusem Krymu jako części Ukrainy?". Jak podkreśla Omelczuk, zgodnie z konstytucją z 1992 r. Krym "ma cechy niepodległego państwa, takie jak samodzielne mianowanie urzędników i możliwość występowania na forum międzynarodowym w bezpośrednich kontaktach z innymi państwami". 27 lutego, po zajęciu gmachów Rady Najwyższej i rządu w Symferopolu przez niezidentyfikowanych ludzi nazywających siebie "przedstawicielami samoobrony rosyjskojęzycznych obywateli Krymu", deputowani krymskiego parlamentu zdecydowali, że 25 maja odbędzie się referendum w sprawie rozszerzenia pełnomocnictw autonomii półwyspu. Potem przesunięto terminu plebiscytu na 30 marca i wreszcie na 16 marca. Na tej samej sesji deputowani mianowali premierem Siergieja Aksjonowa, lidera partii Rosyjska Jedność. Ten oświadczył, że uważa odsuniętego od władzy Wiktora Janukowycza za prawowitego prezydenta Ukrainy. Poinformował też, że władze krymskie przejmują całkowitą kontrolę m.in. nad siłami milicyjnymi i strażą graniczną na półwyspie oraz że władze nawiązały "współpracę z Flotą Czarnomorską w zakresie ochrony obiektów ważnych dla życia Autonomii".