Raport MAEA na temat nuklearnych zbrojeń Iranu, które we wtorek przeciekł do prasy wywołał bardzo żywe reakcje Zachodu, Izraela i samego Teheranu. Eksperci prestiżowej instytucji badawczej, zajmującej się stosunkami międzynarodowymi Evan Braden Montgomery, Andrew F.Krepinevich i Eric S.Edelman uważają, że USA powinny powstrzymać Iran przed zbudowaniem bomby atomowej za wszelką cenę i póki nie jest za późno. Zwłaszcza, że - o ile diagnoza MAEA jest słuszna - Teheran może wejść w posiadanie broni nuklearnej w ciągu kilku miesięcy. Sankcje nie wystarczą? Do tej pory USA polegały w swej polityce wobec Iranu na połączeniu strategii "kija i marchewki", czyli sankcji na przemian z ofertami licznych korzyści, jeśli Teheran zrezygnuje z programu nuklearnego. Alternatywą dla nieefektywnej dotąd dyplomacji byłaby operacja wojskowa wymierzona w instalacje militarne Iranu, która byłaby jednak kosztowna i nie gwarantowałaby osiągnięcia zamierzonych celów. Ponadto gra na czas i przedłużanie sankcji mogłyby pozwolić Zachodowi doczekać zmiany reżimu w republice islamskiej - piszą autorzy analizy. Ale też zwracają uwagę, że jak dotąd reżim w Iranie ma się dobrze, mimo protestów ulicznej opozycji i konfliktów między prezydentem Mahmudem Ahmadineżadem, a duchowym przywódcą tej teokracji - ajatollahem Alim Chameneim. Również MAEA przyznaje, że wszelkie wysiłki, by przerwać program nuklearny Iranu nie przyniosły rezultatów. Przede wszystkim "Administracja Obamy nie powinna wykluczać możliwości wybuchu konfliktu nuklearnego między Iranem a Izraelem" - piszą autorzy tekstu. Obie strony konfliktu mają wszelkie powody, by w sytuacji krytycznej chcieć skorzystać z przewagi, jaką daje pierwsze uderzenie. Istotnie, agencje prasowe doniosły, że raport MAEA wywołał ostre reakcje w Izraelu, który obawia się, że może być celem ataku jądrowego ze strony Iranu. Prezydent Szimon Peres ostrzegł nawet, że uderzenie militarne na Iran jest bliższe niż rozwiązania dyplomatyczne. Reakcja łańcuchowa na Bliskim Wschodzie? Według Montgomery'ego, Krepinevicha i Edelmana, kolejnym czynnikiem międzynarodowego ryzyka jest prawdopodobna reakcja całego Bliskiego Wchodu na wyprodukowanie przez Iran broni nuklearnej. Każdy niemal obserwator polityki międzynarodowej "zauważył, że USA zdecydowanie inaczej traktują zbójeckie reżimy uzbrojone w broń nuklearną, jak Korea Płd., niż kraje bez bomb atomowych, jak Irak i Libia" - piszą autorzy. "Gdyby Iran stał się potęgą nuklearną i USA zareagowały polityką izolowania go, broń nuklearna stałaby się jeszcze bardziej pożądanym narzędziem odstraszania zewnętrznych interwentów" - piszą eksperci CFR. Regionalni rywale Teheranu - Arabia Saudyjska, Turcja czy Egipt - mogliby również budować taki arsenał. W latach zimnej wojny USA stosowały wobec Związku Radzieckiego politykę odstraszania i izolowania, więc wielu analityków proponuje przyjęcie tej samej strategii wobec Iranu. Ale Montgomery, Krepinevich i Edelman wyliczają różnice: w czasach tych USA mogły liczyć na sojuszników, dla których same były gwarantem bezpieczeństwa i miały setki tysięcy żołnierzy w bazach w Europie i Azji. Teraz Ameryka nie miałaby takiego zaplecza. Wojna czy atomowy Iran? Im bliżej Iran będzie zbudowania arsenały nuklearnego, tym mniejszy będzie wybór środków, które mogłyby go powstrzymać - konkludują autorzy - Stany Zjednoczone stoją przed trudnym wyborem między decyzją - raczej niezwłoczną - o akcji militarnej, a życiem z atomowym Iranem i konsekwencjami tej zmiany w całym regionie. Tekst ekspertów CFR ukazał się po tym, jak w czwartek minister obrony USA Leon Panetta ostrzegł przed "niezamierzonymi konsekwencjami" ataku na irańskie instalacje jądrowe. Panetta argumentował, że zbombardowanie irańskich ośrodków nuklearnych opóźni realizację programu atomowego najwyżej o trzy lata. W jego opinii mogłoby to mieć zupełnie "niezamierzone" skutki dla regionu i stacjonujących tam amerykańskich żołnierzy. Specjalizujący się w polityce portal amerykański informacyjny RealClearPolitics wyliczył dzień wcześniej powody, dla których Obama nie zgodzi się na atak na Iran. Między innymi powołał się koszty wojny, skalę zadłużenia USA po wojnach w Iraku i Afganistanie, a wreszcie to, że USA niechętnie uciekają się do inwazji na dużą skalę, jeśli nie mają mandatu ze strony jakiejś organizacji międzynarodowej, najlepiej ONZ, co w przypadku Iranu byłoby niemożliwe. Rosja i Chiny sprzeciwiłyby się na pewno. No i trudno byłoby liczyć na koalicję, która razem z Ameryką poniosłaby koszty wojny. Tymczasem władze w Teheranie grożą zdecydowanym odwetem militarnym w przypadku ataku na irańskie instalacje nuklearne.