Przy okazji jednak nie jest wykluczony cel militarny - ewentualne ostrzelanie konwoju mogłoby stać się pretekstem do interwencji wojskowej - podkreślają eksperci. "Chodzi o propagandowe pokazanie, że Rosja troszczy się o ludność cywilną, która jest ofiarą wojsk ukraińskich" - mówi PAP Adam Balcer ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. "Rosja chce też światowej opinii publicznej powiedzieć: 'my wcale nie przemycamy czołgów, tylko chcemy pomóc cywilom'" - dodaje. Znaczenie ma też odbiór tej sytuacji w samej Rosji i na wschodzie Ukrainy, gdzie część ludzi ogląda rosyjską telewizję - dodaje Balcer. "Chodzi o pokazanie Ukraińców w jak najgorszym świetle, a Rosji - w pozytywnym" - mówi ekspert. Zdaniem Balcera może też chodzić o to, by media zajęły się tematem konwoju, a w tym czasie odbywało się ciche wsparcie wojskowe Rosji dla separatystów. "Mamy przecież do czynienia z regularną wojną, w ramach której Ukraina walczy nie tylko z separatystami, tylko z armią rosyjską" - zaznaczył. Podobnie uważa inny ekspert, wiceszef Ośrodka Studiów Wschodnich Adam Eberhardt. "Intencją Rosji jest po pierwsze stworzenie wrażenia, że ona pomaga mieszkańcom Doniecka, podczas gdy władze w Kijowie chcą to utrudnić" - mówi. Jego zdaniem jest to ważne choćby ze względu na odium, jakie spadło na Rosję po zestrzeleniu malezyjskiego boeinga - podkreśla. Drugi, ważniejszy cel konwoju, to - w opinii Eberhardta - przedostać się do Donbasu i tam się jak najdłużej rozlokować, utrudniając operację wojsk ukraińskich. Zdaniem eksperta, "jeśli rosyjskie tiry wjadą do Donbasu, to bez względu na to co wiozą, bardzo trudno będzie wymusić ich wyjazd". "Może też chodzić o doprowadzenie do jakiejś prowokacji, którą byłby np. ostrzał konwoju humanitarnego przez stronę ukraińską, co z kolei dałoby stronie rosyjskiej pretekst do wprowadzenia na Ukrainę swoich wojsk" - zaznacza wiceszef OSW. Eberhardt dodaje, że nawet jeżeli w konwoju nie ma uzbrojenia, to mogą być namioty, śpiwory, generatory prądu czy żywność, co również przyda się separatystom. Bo samo uzbrojenie - zaznacza ekspert - i tak napływa przez nieszczelną rosyjsko-ukraińską granicę. W kierunku Ukrainy zmierza liczący 280 ciężarówek rosyjski konwój z pomocą humanitarną, który - zdaniem władz ukraińskich i Zachodu - może być przykrywką dla interwencji wojskowej. Ukraiński premier Arsenij Jaceniuk skrytykował w środę Rosję za transport pomocy humanitarnej dla wschodniej Ukrainy. Zaznaczył, że "poziom rosyjskiego cynizmu nie ma granic". Dodał, że taką pomoc Ukraina może przyjąć jedynie od Czerwonego Krzyża. Ukraiński minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow napisał w środę na Facebooku, że "żaden putinowski 'konwój humanitarny' nie będzie przepuszczony przez terytorium obwodu charkowskiego". "Prowokacja cynicznego agresora na naszym terytorium jest niedopuszczalna" - zaznaczył.