Okazuje się, że dotarcie do szkoły na piechotę pozwala codziennie zyskać nawet do 45 minut aktywności fizycznej. Eksperci przeliczyli prozaiczną czynność, jaką jest chodzenie, na kroki i na zalecany codzienny czas ruchu."Gdyby dzieci przechodziły na piechotę każdy odcinek krótszy niż 1 kilometr, zamiast być podwożone samochodem, to codziennie przeszłyby dodatkowo średnio 2238 kroków. To około 15 do 20 minut marszu i potencjalnie znacząca część codziennej przynajmniej godziny ruchu potrzebnej dla zdrowia dzieci" - napisano w raporcie. Według raportu do szkoły chodzi na piechotę tylko 28 proc. kanadyjskich dzieci, reszta jest podwożona samochodem, autobusem czy metrem. W pokoleniu ich rodziców 58 proc. dzieci korzystało z własnych nóg czy roweru jako środka transportu. W raporcie widać ciekawe trendy. Okazało się np., że dzieci mieszkające w centralnych dzielnicach Toronto do szkoły docierają najczęściej na piechotę czy na rowerze. Natomiast w podmiejskich częściach metropolii korzystają na ogół z samochodu rodziców. Na piechotę poruszają się najczęściej dzieci z miast liczących od 100 tys. do 250 tys. mieszkańców. Przyczyną podwożenia dzieci do szkoły są z reguły obawy rodziców. "To ironia losu, bo ci rodzice przyczyniają się do zwiększonego ruchu samochodów w pobliżu szkół i w ten sposób do zwiększonego ryzyka wypadków, tworzy się więc błędne koło" - wskazuje raport. Kolejny paradoks: o ile dwie trzecie dorosłych Kanadyjczyków uważa okolicę, w której mieszkają, za bezpieczną dla dzieci, to jednak rodzice coraz rzadziej pozwalają dzieciom na samodzielne przejście np. do domu kolegi czy pojeżdżenie na rowerze w pobliżu domu. Tymczasem - podkreślono w raporcie - są sposoby zaradzenia obawom o bezpieczeństwo. To np. "szkolne autobusy na piechotę", polegające na tym, że grupa dzieci mieszkających w okolicy dociera do szkoły pod opieką dorosłej osoby. Inny sposób zwiększenia aktywności fizycznej dzieci to po prostu parkowanie samochodu w pewnej odległości od szkoły i odprowadzanie dziecka na piechotę przez ostatnią część drogi. Sugeruje się też, by autorzy planów infrastrukturalnych zwracali uwagę na tworzenie bezpiecznych dróg do szkół. Kanadyjscy dziennikarze ironizowali, że co kilka lat pojawia się raport naukowców, którzy na podstawie szeroko zbieranych danych statystycznych wykazują zależność między otyłością a brakiem ruchu. Na przykład, że każda godzina spędzona codziennie w samochodzie zwiększa o 6 proc. prawdopodobieństwo otyłości (artykuł z "Journal od Preventative Medicine" z 2004 r.). Niewiele jednak z tego wynika. Chociaż władze miasta Toronto opublikowały rok temu raport "The Walkable City: Neighbourhood Design and Preferences, Travel Choices and Health" (Miasto, po którym można poruszać się na piechotę: projektowanie okolic zamieszkania i preferencje, wybory sposobów podróżowania i zdrowie). Okazuje się, że jeśli się da mieszkańcom wybór - wybierają chodzenie. Stąd w Toronto chociażby ciągła potrzeba istnienia niewielkich sklepów w najbliższej okolicy czy punktów usługowych. Autorzy wskazali, że nawet podmiejskie dzielnice, obliczone na poruszanie się samochodem, można przeprojektować. Sami mieszkańcy Toronto rzeczywiście interesują się możliwościami poruszania się na piechotę. Widać to np. po ofertach sprzedaży nieruchomości - w ich opisie agenci wspominają, na ile jest to możliwe, że sklepy, szkoły, transport publiczny są dostępne właśnie pieszo. Zainteresowani mogą też sprawdzić, jak wygląda "Toronto Walkability Index" w przypadku domu czy mieszkania, których kupno rozważają.