Z badań przeprowadzonych przez ekspertów ds. zdrowia publicznego na Harvardzie i George Washington University wynika także, iż prawie jedna na cztery osoby będzie za dekadę poważnie otyła. Stanie się to tak powszechne, jak zwykła otyłość w latach 90. Oznacza to m.in. większą podatność na schorzenia, krótsze życie i wzrost wydatków na leczenie. Brak stanowczych decyzji władz Według autorów opracowania, władze niewiele robią, aby powstrzymać katastrofalne potencjalnie skutki otyłości. Fiaskiem kończą się np. usiłowania redukcji zużycia szczególnie szkodliwych dla zdrowia słodkich napojów gazowanych. Przeciwwagą dla dysponujących niewielkimi budżetami wydziałów zdrowia jest wielki biznes. Skutecznie blokuje wysiłki w celu nałożenia na słodzone napoje podatku akcyzowego albo - w rezultacie lobbyingu - jest on ukierunkowany na osoby o niskich zarobkach. "To, co ludzie zaoszczędziliby na kosztach opieki zdrowotnej, przewyższyłoby dodatkowe kwoty, płacone w podatkach od napojów słodzonych cukrem" - wyjaśniał w jednym z wywiadów Zachary J. Ward z Harvardu. Zdaniem autorów raportu, nieśmiałe próby nie zastąpią gruntownych przeobrażeń, mogących odwrócić destrukcyjny trend. Podkreślają, że społeczeństwo nie zawsze było tak otyłe jak teraz. Nie jest to zatem kwestia genów, lecz zmian w środowisku żywnościowym. W efekcie, od roku 1990 liczba osób otyłych w USA dwukrotnie wzrosła. Przyczyny otyłości Eksperci obarczają za to winą m.in. łatwą dostępność do posiłków przygotowywanych w restauracjach fast food, które można zamówić telefonicznie. Rozpowszechnił się zwyczaj podjadania, sięgania po przekąski przez cały dzień. Coraz więcej konsumuje się przetworzonej żywności, co sprzyja przybieraniu na wadze. "Nie potrzeba wielu dodatkowych kalorii, aby spowodować przyrost masy ciała. (...) Dzięki marketingowi, stale jesteśmy atakowani produktami, choć wcześniej nie wiedzieliśmy nawet, że mamy na nie ochotę" - uzasadniała współautorka opracowania, profesor zdrowia publicznego na Harvardzie dr Sara Bleich. Jak powiedział właściciel przychodni na Brooklynie dr Henryk Cioczek, na tle pogarszającego się trendu w USA, sytuacja w środowisku polsko-amerykańskim wygląda zdecydowanie lepiej. Przypisywał to trzem czynnikom: po pierwsze - Polacy na ogół ciężej pracują fizycznie niż Amerykanie, po drugie - bardziej dbają o estetyczny wygląd, ponadto - młodzież polonijna systematycznie ćwiczy. "Choroba cywilizacyjna" Polski lekarz nie krył zarazem obaw związanych z otyłością. Wypowiadał się na ten temat w różnym kontekście. "Tyle się mówi o globalnym ociepleniu, a wpływa na to znacznie także otyłość, nadmiar wagi. Ludzie zjadają dwa razy tyle, ile powinni, przez co dwukrotnie wzrasta produkcja zwierząt, ich hodowla i przetworzenie. Podobnie jest z roślinami, cukrem itp. Jest to epidemia strasznie niszcząca człowieka i matkę ziemię" - argumentował. Nazwał otyłość chorobą cywilizacyjną, prowadzącą do wielu innych schorzeń. Wyliczył m.in. cukrzycę, miażdżycę, nadciśnienie, choroby krążenia i serca, w tym chorobę wieńcową, zawał serca, udar mózgu, podwyższony cholesterol i trójglicerydy, a także artretyzm oraz schorzenia kręgosłupa. "Wszystkie klęski medyczne łączą się z otyłością i nadmiernym spożywaniem węglowodanów, cukrów, tłuszczów, mięsa czerwonego i przetworzonego" - przekonywał lekarz. Dr Cioczek, który jest także specjalistą-onkologiem, z otyłością wiąże występowanie dziesięciu typów raka. Wymienił raka przełyku, tarczycy, piersi, trzustki, wątroby, woreczka żółciowego, jelita grubego, nerek, macicy i odbytnicy. Jak tłumaczył - jedzenie musi przejść przez nadmiernie obciążony układ pokarmowy który nie potrafi się obronić. Ostrzegł, że więcej typów raka łączy się z otyłością niż nawet z paleniem, które jest drugą najczęstszą przyczyną tej choroby. "Mniej się objadać, więcej ćwiczyć, więcej wydatkować energii. Ograniczyć tłuszcze, pokarmy zwierzęce, czerwone mięso, węglowodany, czyli skrobię, ziemniaki, ryż, spaghetti, pieczywo, ciasto, czekoladki, lody, cukierki" - postulował lekarz.