W czasie przesłuchania w amerykańskim Kongresie dyrektor NRC Gregory Jaczko powiedział, że "poza trzema reaktorami, które działały w chwili wypadku, także czwarty reaktor stanowi obecnie powód do niepokoju". Wyraził przekonanie, że mogło tam dojść do wybuchu wodoru. "Myślimy, że w zbiorniku ze zużytymi prętami paliwowymi nie ma już wody i że poziom promieniowania jest tam skrajnie wysoki, co może uniemożliwiać akcję ratunkową" - mówił Jaczko. Podkreślił, że gdyby ratownicy zbliżyli się do reaktorów, mogliby być narażeni na "śmiertelną dawkę" promieniowania. Szef NRC zastrzegł, że dysponuje bardzo ograniczonymi informacjami na temat sytuacji w Japonii i chciałby wstrzymać się od spekulacji. Położona na północnym wschodzie Japonii siłownia została uszkodzona w wyniku piątkowego potężnego trzęsienia ziemi i tsunami.