Były to największe i najtragiczniejsze w skutkach zamieszki w Egipcie od czasu obalenia prezydenta Hosni Mubaraka w lutym tego roku. Starcia z siłami bezpieczeństwa i muzułmańskimi radykałami zaczęły się w chwili, gdy tysiące Koptów, którzy domagali się położenia kresu prześladowaniom religijnym w Egipcie, dotarło pod gmach telewizji w Kairze. Według agencji AP, zginęły co najmniej 24 osoby. Wśród zabitych są także żołnierze. W starciach rannych zostało ponad 200 osób, 14 jest w stanie ciężkim. Premier Egiptu Essam Szaraf potępił akty przemocy i stwierdził, że inspirują je "niszczycielskie siły", których celem jest doprowadzenie do religijnych konfliktów i chaosu w kraju. Wojskowe władze Egiptu ustanowiły do rana w poniedziałek zamknięte strefy w niektórych częściach Kairu, między innymi w centrum miasta, w pobliżu gmachu telewizji. Chrześcijanie, którzy stanowią ok. 10 proc. 80-milionowej ludności Egiptu, oskarżają muzułmańskich radykałów o zdemolowanie w zeszłym tygodniu kościoła w prowincji Asuan. W niedzielę wyszli na ulice Kairu, żądając dymisji gubernatora Asuanu, który - jak twierdzą - nie zadbał o ochronę świątyni.