Informacja wywołała już niepokój wśród osób pracujących m.in. w rejonie słynnych piramid w Gizie, gdzie turystom oferowanych jest szczególnie dużo atrakcji - różnorodne pamiątki czy przejażdżki na wielbłądzie. Agencja AP przytacza słowa jednego z miejscowych handlarzy, który stwierdził, że "ustawa uderzy głównie w najbiedniejszych, którzy starają się wyżywić swoje rodziny". Zahi Hawass, jeden z czołowych egiptologów na świecie i wieloletni sekretarz generalny Najwyższej Rady Starożytności przy egipskim Ministerstwie Kultury uważa jednak, że kary nie będą wystarczająco wysokie, aby powstrzymać przed nękaniem turystów. "Należałoby rozważyć kary pozbawienia wolności, bo niektóre praktyki zdecydowanie szkodzą egipskiej turystyce" - powiedział w lokalnej telewizji. Turyści odwiedzający słynne miejsca w Egipcie bardzo często są nachalnie zaczepiani przez grupy młodych mężczyzn, którzy oferują miejscowe atrakcje, takie jak pamiątki, wycieczki i różnego rodzaju przejażdżki po okolicy. Policja rzadko w takich sytuacjach interweniuje. Przemysł turystyczny w Egipcie, najważniejszy sektor gospodarki, bardzo mocno podupadł w 2011 roku, gdy w wyniku masowych protestów społecznych zginęło ponad 300 osób, a od władzy został odsunięty długoletni autokrata Hosni Mubarak. Zawirowania polityczne spowodowały, że Egipt stał się krajem niebezpiecznym, w związku z czym turyści z całego świata zaczęli omijać to miejsce. W ubiegłym roku według oficjalnych danych Egipt odwiedziło 8,3 mln turystów w porównaniu z 15 mln w 2010 roku.