Według źródeł szpitalnych w starciach z siłami bezpieczeństwa dwie osoby zostały zabite, a co najmniej 130 odniosło rany. W rządowej dzielnicy Abasija, gdzie mieści się ministerstwo, wojsko wprowadziło lokalną godzinę policyjną. Obowiązuje od godziny 23 do 7 czasu miejscowego. Pod Ministerstwem Obrony, którego strzeże kilkuset policjantów i żandarmów, setki demonstrantów - salafici, studenci i rewolucyjnie nastrojona młodzież domagali się ustąpienia Rady Wojskowej rządzącej Egiptem po odsunięciu od władzy˙Hosniego Mubaraka. "Precz z marszałkiem polnym" (aluzja do Mohammeda Husejna Tantawiego, szefa Rady) - skandowali demonstranci. Członkowie młodzieżowych ruchów rewolucyjnych i zwolennicy radykalnego szejka salafity Hazema Abu Ismaila próbowali sforsować zasieki z drutu kolczastego i betonowe przeszkody ustawione wokół gmachu. W kierunku policji leciały kamienie, siły bezpieczeństwa odpowiadały strumieniami wody z armatek. Popularny wśród studentów kandydat na prezydenta, adwokat Chaled Ali, twierdził dwa dni wcześniej w rozmowie z dziennikarzami, którzy śledzili demonstracje pod gmachem Ministerstwa Obrony: "Rada Wojskowa nie zamierza wcale przekazywać władzy mimo obietnic, że uczyni to 30 czerwca. Jest zainteresowana w doprowadzeniu do chaosu i sytuacji nacechowanej przemocą, co będzie dla niej idealną wymówką, aby odroczyć wybory na czas nieokreślony". Już w trzecim dniu kampanii przerwały ją krwawe starcia z umiarkowanymi islamistami wywołane przez napastników popierających ultrakonserwatywnego kandydata w wyborach, zwanych "baltaguiya", czyli agitatorów często posługujących się bronią. W dzielnicy Abasija spowodowały one wówczas śmierć około dwudziestu osób. 168 osób zostało rannych. W piątek, kilka kilometrów od "strefy zero", jak wojsko nazwało okolice Ministerstwa Obrony, na symbolicznym placu Tahrir ponownie zebrało się w piątek kilka tysięcy Egipcjan - w większości sympatyków wpływowych Braci Muzułmańskich. Demonstrowali oni pod hasłem "bronić rewolucji i powstrzymać rozlew krwi". Już w czwartek kilku członków Najwyższej Rady Wojskowej ostrzegało, że "skorzystają z prawa uzasadnionej obrony, jeśli demonstranci zaatakują Ministerstwo Obrony.