Z ruchu ulicznego na placu wyłączona jest niewielka jego część, na której zebranych jest kilkaset osób. W niedzielę rano garstka ludzi spała na ziemi przykryta kocami lub w namiotach wciąż rozstawionych na placu, chociaż jak zaznacza AFP, ich liczba wyraźnie zmalała. Trwa sprzątanie placu rozpoczęte w sobotę. Jak pisze Reuters, w niedzielę rano żołnierze ustawieni w szeregu jeden obok drugiego otoczyli protestujących, by przywrócić ruch uliczny. Kilku demonstrantów próbowało się opierać i doszło do przepychanek. Oficerowie negocjowali z protestującymi. Niektórzy świadkowie informowali, że wojsko zabrało z placu przywódców demonstracji. Około 30 osób miało być zabranych w stronę znajdującego się przy placu Muzeum Egipskiego. - Nie ma wrogości między narodem a siłami zbrojnymi. Prosimy nie atakujcie naszych synów. Tak nie zachowuje się wojsko. To pokojowy protest - apelował przez głośniki inny uczestnik demonstracji. Armia, która po ustąpieniu w piątek Mubaraka przejęła władzę, obiecała w sobotę przekazać ją pokojowo cywilnemu rządowi wybranemu w demokratycznych wyborach. Oświadczyła też, że szanuje żądanie demonstrantów, jednak wezwała ich, by wrócili do domów i normalnego życia. Mimo ustąpienia Mubaraka, które było głównym żądaniem demonstrujących przez 18 dni ludzi, wielu z nich zapowiedziało, że zamierza zostać na placu dopóki armia nie spełni swoich obietnic. Protestujący chcą m.in. zniesienia obowiązującego od 30 lat stanu wyjątkowego, zwolnienia więźniów politycznych oraz wolnych i sprawiedliwych wyborów.