W reakcji na użycie siły wobec islamistycznych demonstrantów do dymisji podał się czołowy działacz świeckiej opozycji i laureat pokojowego Nobla, wiceprezydent Egiptu Mohamed el-Baradei. W liście do tymczasowego prezydenta kraju ElBaradei wyraził przekonanie, że kryzys polityczny można było rozwiązać na drodze pokojowej.Urząd tymczasowego prezydenta ogłosił w całym Egipcie od godziny 16 w środę stan wyjątkowy, który ma obowiązywać przez miesiąc. Ponadto poinformowano o wprowadzeniu godziny policyjnej, od godz. 19 do 6 rano, m.in. w Kairze, Aleksandrii i Suezie. W sumie godzina policyjna ma obowiązywać w ponad 10 z 27 prowincji Egiptu. W oświadczeniu rząd ostrzegł, że każdemu łamiącemu ten zakaz grozi kara więzienia. Największe protesty na dwóch kairskich placach Największe protesty siedzące zwolenników szefa państwa, odsuniętego od władzy 3 lipca, organizowano od ponad miesiąca na dwóch kairskich placach - przed meczetem Rabaa al-Adawija oraz Al-Nahda przed uniwersytetem. W ciągu dnia informowano, że drugie, mniejsze obozowisko zostało względnie szybko - w ciągu trzech godzin - opróżnione z demonstrantów. Następnie państwowa agencja prasowa MENA przekazała, że policja przejęła kontrolę również nad placem przed meczetem. Ranni trafiali do zaimprowizowanych szpitali. Reporter agencji Reutera przekazał, że widział ok. 30 zabitych, w tym 12-letniego chłopca, w szpitalnej kostnicy w Kairze. Napływają sprzeczne doniesienia na temat liczby ofiar. Bilans francuskiej agencji AFP mówi o ponad 120 ofiarach wśród zwolenników Mursiego tylko na placu przed meczetem Rabaa al-Adawija. Z kolei Bractwo Muzułmańskie, z którego wywodzi się były prezydent, podaje, że potwierdzono śmierć ponad 250 osób. Starcia przeniosły się na cały kraj. Zwolennicy Mursiego i funkcjonariusze służb bezpieczeństwa starli się także m.in. w miastach Aleksandria, Al-Minja, Asjut, Fajum i Suez. Ministerstwo zdrowia ok. godz. 18 szacowało łączną liczbę zabitych w całym kraju na ok. 150. W tej liczbie znaleźli się zarówno policjanci, jak i cywile. Rannych zostało ponad 1400 osób. Państwowe media przekazały, że zwolennicy Mursiego zorganizowali blokady budynków rządowych; zaatakowano również kilka kościołów. Bractwo podało, że w czasie interwencji służb bezpieczeństwa przed stołecznym meczetem zginęła 17-letnia córka jednego z przywódców tego ruchu. Asmaa el-Beltagi, śmiertelnie postrzelona w klatkę piersiową i plecy, była córką Mohammeda el-Beltagiego, jednego z liderów Bractwa. Wieczorem poinformowano, że po likwidacji obozowiska przed meczetem aresztowano samego Beltagiego, pod zarzutem podżegania do przemocy, i kilka innych osób z kierownictwa ruchu. Dwóch dziennikarzy nie żyje W Kairze zginął operator brytyjskiej telewizji informacyjnej Sky News 61-letni Mick Deane - potwierdziła ta telewizja. Kondolencje rodzinie i kolegom zabitego przekazał brytyjski premier David Cameron. Śmierć poniosła także 26-letnia reporterka dubajskiej gazety "Gulf News" - Habiba Ahmed Abd Elaziz. Przemoc wobec zwolenników byłego szefa państwa potępił "w najostrzejszych słowach" sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun. Jego rzecznik wyraził żal, że egipskie władze zdecydowały się użyć siły w odpowiedzi na protesty i nie posłuchały wcześniejszych apeli o uszanowanie życia ludzkiego. Cały świat głęboko zaniepokojony Głębokie zaniepokojenie wydarzeniami w Egipcie wyraziła Unia Europejska, która przypomniała, że konfrontacja i przemoc nie są metodą na rozwiązanie problemów politycznych. Amerykański sekretarz stanu John Kerry oświadczył, że akty przemocy w Egipcie są "godne ubolewania". Zaapelował o jak najszybsze zniesienie stanu wyjątkowego i zwrócił się do wszystkich stron sporu, by dążyły do politycznego rozwiązania. - Dzisiejsze wydarzenia stanowią zaprzeczenie aspiracji Egiptu na rzecz pokoju, włączenia (wszystkich stron do procesu politycznego - PAP) oraz prawdziwej demokracji - powiedział. Wcześniej Biały Dom potępił brutalną rozprawę z demonstrantami, a także zaprotestował przeciwko ogłoszeniu w kraju stanu wyjątkowego. MSZ odradza podróże do Kairu Zaniepokojenie eskalacją konfliktu i przemocy w Egipcie wyraziło także polskie MSZ. "Polskie doświadczenie z okresu transformacji ustrojowej po upadku komunizmu wskazuje, iż jedynie negocjacje i rozmowy w duchu porozumienia i szacunku, ze wszystkimi stronami konfliktu, mogą prowadzić do pokojowych rozwiązań politycznych i społecznych" - głosi oświadczenie podpisane przez biuro rzecznika prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Resort przekazał też, że nie ma na razie niepokojących sygnałów od polskich turystów przebywających w Egipcie. Kategorycznie odradza się jednak wszelkie podróże do Kairu i innych dużych aglomeracji. Zalecono, by Polacy przebywający w Egipcie unikali miejsc publicznych, bazarów, muzeów, centrów handlowych, placów. Jednocześnie podkreślono, że MSZ za bezpieczne uważa jedynie wyjazdy zorganizowane z Polski do kurortów nad Morzem Czerwonym.