W zamieszkach uczestniczyli wierni, którzy wyszli z meczetów po świątecznych modłach.Jak poinformowało MSW, 18-letni zwolennik Bractwa został zastrzelony podczas starć w mieście Damietta w delcie Nilu. Inny mężczyzna zginął w położonym w środkowej części kraju mieście Minja, które jest bastionem islamistów. Kolejna osoba poniosła śmierć w Kairze. Wcześniej informowano tylko o jednym zabitym. W Kairze policja użyła gazu łzawiącego przeciwko rzucającym kamienie demonstrantom przed główną siedzibą uniwersytetu Al-Azhar, który jest najważniejszym ośrodkiem teologicznym islamu sunnickiego. Na przedmieściach stolicy funkcjonariusze rozproszyli dwa pochody protestacyjne. Do starć doszło również w Ismailii nad Kanałem Sueskim, gdzie słychać było odgłosy wystrzałów z broni palnej. Demonstranci obrzucali policję kamieniami i petardami. Rzecznik MSW Hany Abdel Latif oskarżył protestujących o używanie broni palnej i bomb zapalających. W całym kraju podczas starć zatrzymano co najmniej 265 członków Bractwa Muzułmańskiego, w tym co najmniej 28 kobiet. Według MSW podjęto już działania służące temu, by wymiar sprawiedliwości zajął się zatrzymanymi zgodnie ze środową decyzją rządu o uznaniu islamistycznego ruchu za organizację terrorystyczną. Po decyzji przedstawicielom Bractwa grozi nawet kara śmierci, a uczestnikom protestów organizowanych przez ten ruch - do pięciu lat więzienia. Obecne napięcie w Egipcie jest efektem odsunięcia w lipcu od władzy przez wojsko islamistycznego prezydenta Mohammeda Mursiego. Zwolennicy Bractwa Muzułmańskiego wyszli wtedy gromadnie na ulice, a siłowa kontrakcja policji pociągnęła za sobą liczne ofiary śmiertelne. Sytuacja uległa z czasem złagodzeniu, ale motywowane politycznie akty przemocy nie ustają. Po wtorkowym zamachu terrorystycznym, w którym zginęło 16 osób, rząd uznał Bractwo za organizację terrorystyczną. Ugrupowanie oraz jego islamistyczni zwolennicy nawoływali do organizowania od piątku protestów przeciwko tej decyzji.