Według nich ogień otworzyły siły bezpieczeństwa. Dziennikarz Reutera widział, jak żołnierze strzelali w powietrze. Potem słyszał ogień z broni strzeleckiej, który spowodował ranienie co najmniej ośmiu demonstrantów. Użyto gazu łzawiącego, co rozproszyło tłum. W godzinę później w pobliżu były nadal setki demonstrantów, część z nich modliła się. Niektórzy wymachiwali portretami Mursiego. Został on w środę pozbawiony władzy przez wojsko w następstwie masowych demonstracji swych przeciwników, oskarżających go o nieudolność w rozwiązywaniu problemów gospodarczych i dążenie do islamizacji państwa. Armia zaprzeczyła, by oddała strzały do zwolenników Mursiego. Rzecznik sił zbrojnych powiedział, że żołnierze użyli tylko ślepych nabojów i gazu łzawiącego. Nie jest jasne, czy na miejscu były inne poza wojskiem formacje bezpieczeństwa. Setki zwolenników Bractwa Muzułmańskiego, z którego wywodzi się Mursi, przemaszerowały do położonych na przedmieściu koszar i zgromadziły się na zewnątrz nich. Dziennikarz Reutera słyszał tam ogień z broni strzeleckiej i widział wśród demonstrantów co najmniej ośmiu rannych. Według niego setki protestujących zbliżyły się do wojskowego kordonu. Grupa ludzi podeszła do zapory z drutu kolczastego i umieściła na niej portret Mursiego. Jeden z żołnierzy zerwał go i podarł. Tłum wykrzykiwał wyzwiska pod adresem żołnierzy, niektórzy z demonstrantów rzucali butami, co jest w muzułmańskich społeczeństwach tradycyjnym gestem pogardy.