Rozruchy zapoczątkowała demonstracja kilku tysięcy osób, protestujących przeciwko przetrzymywaniu w areszcie dziesiątek uczestników krwawych starć na stadionie piłkarskim w Port Saidzie z 1 lutego ubiegłego roku, kiedy to śmierć poniosło 79 ludzi. By rozproszyć zgromadzony przed siedzibą lokalnych władz tłum, policja użyła gazu łzawiącego. Według komunikatu ministerstwa zdrowia, 404 osoby odniosły obrażenia. Jak podało egipskie ministerstwo spraw wewnętrznych, dwaj jego funkcjonariusze zginęli od postrzałów w szyję i głowę. Wojsko zdementowało pogłoski, jakoby żołnierze strzelali do interweniujących policjantów. Według lokalnych mediów 16-letni uczestnik demonstracji został zabity zrzuconym z dachu budynku kamieniem, który uderzył go w głowę. Położony u wejścia do Kanału Sueskiego Port Said jest jednym z głównych ośrodków antyrządowych niepokojów, jakie nie przestają wstrząsać Egiptem od czasu obalenia dwa lata temu autokratycznego prezydenta Hosniego Mubaraka. Po skazaniu w styczniu br. 21 ludzi na karę śmierci za udział w masakrze na stadionie w mieście doszło do rozruchów, w których zginęło 27 osób. W sobotę ma być ogłoszony wyrok wobec pozostałych 52 domniemanych sprawców stadionowej tragedii.