Żołnierze poszukiwali dżihadystów związanych ze sprawcami ataku na posterunek graniczny, zabójstwem 16 strażników i wtargnięciem do Izraela. Znaleźli ich w osadzie al-Goura, około 15 kilometrów od izraelskiej granicy. Akcja egipskiego wojska to największa operacja militarna w regionie od wojny z Izraelem z 1973 roku. Na półwysep ściągnięto dodatkowe czołgi, wozy bojowe i setki żołnierzy. W czasie starć z bojownikami jeszcze jeden z nich został poważnie ranny. Służby w ich kryjówce znalazły karabiny, ręczne wyrzutnie rakiet, ciężarówkę i motocykl. Według jednego z funkcjonariuszy jeden z zabitych był Palestyńczykiem, ale nie udało się tego potwierdzić. W innym miejscu wojsko według źródeł w egipskiej policji znalazło moździerze i inną broń. Aresztowano pięciu ludzi. Dotychczas nikt żadna organizacja zbrojna nie przyznała się do ataku na posterunek graniczny i wtargnięcia do Izraela. Według wcześniejszych doniesień egipskich źródeł sprawcami napaści byli dżihadyści pochodzący ze Strefy Gazy, którzy z terytoriów palestyńskich przedostali się do Egiptu tunelem i współpracowali z ekstremistami z Synaju. Ataku dokonali w chwili, gdy załoga posterunku spożywała wieczorny posiłek. Izrael wyraził obawy dotyczące bezpieczeństwa na Synaju. Krytycy nowego prezydenta Egiptu Mohameda Mursiego twierdzą, że ze względu na jego związki z Bractwem Muzułmańskim, partią polityczną o silnych związkach z islamistami oraz palestyńskim radykalnym ugrupowaniem Hamas, będzie łagodny wobec islamskich ekstremistów. Prezydent wezwał jednak do przywrócenia bezpieczeństwa na Synaju i nakazał rozpoczęcie operacji wymierzonej w bojowników.