Wcześniej państwowe media podawały, że na stanowisko wiceprezydenta, nieobsadzone od 1981 roku, prezydent Hosni Mubarak powołał swego protegowanego, szefa wywiadu Omara Suleimana. Według analityków, ten gest to pierwszy sygnał, że Mubarak zdał sobie sprawę ze skali demonstracji, które od wtorku przetaczają się przez Egipt. "Jestem szczęśliwy. Czuję, że to zmiana i że ludzie też będą szczęśliwi. Ludzie chcieli poczuć, że mogą mieć wpływ na zmianę" - przytacza agencja Reutera opinię Affata Abdula-Hamida, egipskiego prywatnego ochroniarza.