Prezydent Barack Obama powiedział wczoraj wieczorem, że demokratyczna transformacja w Egipcie musi nastąpić niezwłocznie. Komentatorzy w USA uznali, że była to sugestia, aby prezydent Egiptu Hosni Mubarak jak najszybciej podał się do dymisji. Mubarak zapowiedział, że nie będzie kandydował w najbliższych wyborach prezydenckich, ale też oświadczył, że pozostanie prezydentem do czasu tych wyborów. "Prezydent Mubarak przyznaje, że status quo nie da się utrzymać i musi dojść do zmiany. Nie jest rolą innego kraju określać kto ma być przywódcą Egiptu; może to zrobić tylko naród egipski. Jasne jest jednak, na co wskazałem dziś prezydentowi Mubarakowi, że transformacja w Egipcie musi być istotna, pokojowa i musi się rozpocząć już teraz" - powiedział Obama. Do szybkiego przekazania władzy w Egipcie wezwał prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Również brytyjski premier David Cameron wyraził opinię, że proces politycznych zmian w Egipcie musi się zacząć już teraz. Rzecznik egipskiego MSZ oświadczył w środę, że jego resort odrzuca takie wezwania, z którymi "wystąpiły USA i kilka stolic europejskich".