"Precz z Hosnim Mubarakiem" - skandowało kilkudziesięciu demonstrantów. Transparent z takim hasłem zawieszono też na drucie kolczastym blokującym jedno z wejść do pałacu. Telewizja Al-Arabija podała, że pracownicy państwowej egipskiej telewizji nie mogli wejść do jej siedziby, którą otoczyli antyrządowi manifestanci. Jak pisze agencja AFP dziesiątki tysięcy protestujących zebrało się dzisiaj rano na placu Tahrir, przygotowując się do kolejnych masowych demonstracji przeciwko prezydentowi. Wśród osób, które spędziły noc na placu, część ludzi jeszcze śpi w namiotach, a inni wstali wcześnie rano i skandują hasła przeciwko Mubarakowi i wymachują egipskimi flagami - relacjonuje AFP. Według agencji wielu ludzi przyjęło bardziej stanowczą postawę po rozczarowującym wystąpieniu prezydenta, który w czwartek wieczorem oświadczył, że przekazuje większość swoich uprawnień wiceprezydentowi Omarowi Suleimanowi, ale pozostaje na swoim stanowisku. Agencja Reutera pisze, powołując się na oficera armii, który przyłączył się do protestów na placu Tahrir, że do demonstrantów przystało również 15 innych średniej rangi oficerów. "Zaczął się ruch solidarności sił zbrojnych z narodem" - oświadczył major Ahmed Ali Szuman w rozmowie telefonicznej z Reuterem. W piętek egipska państwowa agencja informacyjna MENA podała, że dowódcy egipskiej armii przeprowadzili ważne spotkanie i zamierzają wydać oświadczenie do demonstrantów. Tymczasem minister finansów Samir Radwan w wywiadzie dla BBC oświadczył, że przewrót wojskowy w Egipcie byłby zły dla mieszkańców kraju i jego gospodarki. "Koszmar przewrotu byłby bardzo zły dla wszystkich, dla młodych i dla gospodarki. To scenariusz, którego chcielibyśmy uniknąć" - powiedział minister. "Sądzę, że wojsko jest zdyscyplinowane i podjęło decyzję by nie strzelać do młodych. Ten pat nie może jednak trwać wiecznie" - dodał Radwan.