- W rezultacie tych rozmów cała międzynarodowa społeczność zjednoczy się w poparciu dla idei dwóch państw - izraelskiego i palestyńskiego, istniejących obok siebie w pokoju. Będzie to też jasne przesłanie, że fala przemocy musi się wreszcie skończyć - mówił sekretarz stanu USA. Jednak już wczoraj w Maroku - pierwszym etapie podróży Powella - wyraźnie widać było, że kraje arabskie nie do końca popierają politykę USA. Witając Powella, król Maroka Mohammed VI wprost zapytał, dlaczego amerykański sekretarz stanu najpierw przyjechał właśnie do Maroka. - Czy wizyta najpierw w Jerozolimie nie byłaby bardziej uzasadniona - pytał marokański monarcha. Powell ma dotrzeć do Izraela dopiero pod koniec tygodnia. Wcześniej będzie jeszcze rozmawiał w Madrycie z przedstawicielami Unii Europejskiej i sekretarzem generalnym ONZ Kofi Annanem. W arabskiej prasie coraz częściej pojawiają się komentarze, że mimo oficjalnych nacisków na Izrael, Waszyngton tak naprawdę, chce dać swemu sojusznikowi czas na dokończenie militarnej operacji na terenach palestyńskich.