Wydanie wyroku na sądzonych w tej sprawie 38 innych oskarżonych, w tym lidera Bractwa, odłożył do lipca. W sprawie zasądzonej w sobotę kary ma jeszcze wypowiedzieć się najwyższa władza religijna Egiptu, wielki mufti. Jego opinia nie jest jednak wiążąca. Skazani, jeśli zostaną ujęci, staną ponownie przed sądem. Wśród oskarżonych, na których wyrok zostanie ogłoszony 5 licpa, jest duchowy przywódca Bractwa Muzułmańskiego Mohammed Badi, przywódca partii salafitów Al Asala, Mohamed Abdel Maksud, oraz trzej profesorowie prestiżowego islamskiego uniwersytetu sunnickiego Al-Azhar. Jeden z nich, Abdelrahman el-Ber, jest uznany za muftiego Braci Muzułmańskich. Łącznie 48 działaczy i członków Braci Muzułmańskich, z których dziesięciu skazano w sobotę na śmierć, sąd obciążył winą za rozruchy uliczne w mieście El-Kalubia, do których doszło pod koniec lipca 2013 roku, wkrótce po obaleniu przez armię egipską w drodze zamachu stanu islamskiego prezydenta Mohameda Mursiego. Kontrolowany przez wojsko egipski wymiar sprawiedliwości wydał w ciągu ostatnich miesięcy liczne wyroki. 28 kwietnia są skazał już Badiego wraz 682 innymi zwolennikami Mursiego w związku z gwałtownymi protestami, które wybuchły w mieście Al-Minja, w środkowym Egipcie. W sobotę sąd apelacyjny w Kairze anulował wydany w październiku wyrok więzienia na policjanta skazanego w sądzie niższej instancji za "nieumyślne spowodowanie śmierci" 39 osób. Wśród ofiar byli islamscy demonstranci, ale także przypadkowi przechodnie, a nawet zwolennicy wojska, które dokonało zamachu stanu. W uzasadnieniu wyroku więzienia wydanego w październiku ub. roku sąd stwierdził, że funkcjonariusz wepchnął do karetki policyjnej, obliczonej na 24 osoby, 45 zatrzymanych, a następnie "spacyfikował" ich gazem łzawiącym; 37 z nich zmarło.