Protesty w Port Saidzie rozpoczęły się, gdy krewni 21 skazanych w sobotę przez sąd w Kairze za udział w wydarzeniach z 1 lutego 2012 roku usiłowali opanować miejscowe więzienie i uwolnić skazanych. Według świadków nieznane osoby otworzyły ogień w kierunku policji, która odpowiedziała gazem łzawiącym. Wśród zabitych jest co najmniej dwóch policjantów i dwóch piłkarzy miejscowej drużyny. Starcia przeniosły się na ulice w pobliżu więzienia. Jak podaje ministerstwo spraw wewnętrznych, więzienie zostało ostrzelane z broni automatycznej. W mieście pojawiło się wojsko "w celu uspokojenia, stabilizacji i ochrony własności publicznej" - poinformował generał Ahmed Wasfi. Po zakończeniu starć ulice wciąż patrolowały wozy bojowe. 1 lutego ubiegłego roku w Port Saidzie doszło do najkrwawszej tragedii w sportowej historii Egiptu. Starcia wybuchły po zakończeniu spotkania między zespołami Al-Masry i Al-Ahly. Na boisko wkroczyli kibice obu drużyn i doszło do bitwy, której nie była w stanie zapobiec policja. W wyniku zamieszek zginęły 74 osoby, przy czym wiele zostało zadeptanych na śmierć, a kilkaset osób zostało rannych. W kraju ogłoszono wówczas trzydniową żałobę; początkowo zawieszono, a później odwołano mistrzostwa Egiptu w piłce nożnej. Po tych zamieszkach w Kairze i Suezie odbywały się wielkie demonstracje, podczas których zarzucano siłom bezpieczeństwa opieszałość. Doszło do starć z policją, w których zginęło 16 osób. W połowie marca ubiegłego roku prokuratura egipska postawiła zarzuty 73 osobom. Część z nich usłyszała zarzut zabójstwa, inne - niedopatrzenia. Wśród oskarżonych było dziewięciu funkcjonariuszy policji i dwóch nieletnich. Oskarżono m.in. zawieszonego po zamieszkach szefa policji w Port Saidzie generała Issama Samaka. Wyroki na 52 pozostałe sądzone osoby mają być ogłoszone 9 marca br. Do sobotnich zamieszek w Port Saidzie doszło dzień po krwawych starciach, które wybuchły w związku z drugą rocznicą protestów, które doprowadziły do obalenia autorytarnego prezydenta Hosniego Mubaraka. W starciach tych zginęło, według najnowszego bilansu, dziewięć osób, a ponad 530 zostało rannych. Po piątkowych i sobotnich zamieszkach Rada Obrony Narodowej, na której czele stoi prezydent Mohammed Mursi, potępiła przemoc, do jakiej doszło na ulicach egipskich miast, i wezwała do szerokiego dialogu narodowego, by rozwiązać różnice polityczne. Minister ds. mediów Metwali Salah Abd el-Maksud oświadczył po posiedzeniu Rady, że władze rozważają wprowadzenie w regionach, w których doszło do niepokojów, stanu wyjątkowego lub godziny policyjnej.