3 lipca - wskutek wojskowego zamachu stanu - obalono prezydenta Muhammada Mursiego związanego z Bractwem Muzułmańskim. W związku z zaistniałą sytuacją i nieustannymi starciami między przeciwnikami i zwolennikami Mursiego przez Egipt przelewa się fala przemocy. 14 sierpnia w pobliżu meczetu Rabi’a al-Adawijja i placu An-Nahda, znajdującego się nieopodal uniwersytetu kairskiego, interweniowały egipskie służby bezpieczeństwa. Po krwawej masakrze, do której doszło w Kairze, wiceprezydent Mohamed ElBaradei - czołowy działacz egipskiej opozycji i laureat Pokojowej Nagrody Nobla - podał się do dymisji. Na placu Rabi’a al-Adawijja w Kairze zalegają sterty gruzów. Pojazdy opancerzone i buldożery zrównały z ziemią obozowisko zwolenników Mursiego. W masakrze, do której doszło 14 sierpnia zginęło ponad 600 osób, a około 4 tys. odniosło obrażenia. Ofiary krwawych zamieszek, owinięte w białe całuny, układano przed meczetem Rabi’a al-Adawijja. Do protestujących strzelali policyjni snajperzy. 16 sierpnia w pobliżu mostu 15 Maja doszło do kolejnych starć zwolenników i przeciwników odsuniętego od władzy prezydenta. Bitwa, w której początkowo użyto petard i kamieni, przekształciła się w intensywną strzelaninę. Rząd wprowadził stan wyjątkowy oraz godzinę policyjną. Bractwo Muzułmańskie nawoływało do zorganizowania 16 sierpnia "marszu gniewu milionów". W oświadczeniu, opublikowanym w Nowym Jorku, Ban Ki Mun wezwał wszystkie strony konfliktu w Egipcie do powściągliwości i dialogu. Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" ostro krytykuje postawę politykę krajów zachodnich i zarzuca im "haniebną bezczynność". EKM