Ahmad al-Szahat miał swoje 15 minut sławy, kiedy setki ludzi demonstrowały nocą z piątku na sobotę pod ambasadą Izraela. Wspiął się na wysoki budynek, zdarł flagę Izraela. Tłum zagrzewał go okrzykami i wiwatował, kiedy Szahat ściągał flagę. Nagrania wideo tej akcji obiegły internet, a na Twitterze ukazały się setki komentarzy. Do protestu doszło w ubiegły piątek po zabiciu pięciu egipskich pograniczników podczas izraelskiej operacji przeciwko sprawcy wcześniejszego zamachu, w którym zginęło ośmiu Izraelczyków. Izrael nie wziął odpowiedzialności za śmierć egipskich funkcjonariuszy. Napisał w oświadczeniu, że zginęli oni "podczas ataku terrorystycznego na granicy" egipsko-izraelskiej. Egipt twierdzi, że zostali oni zabici podczas ostrzału z izraelskiego śmigłowca, który uczestniczył w pościgu za grupą sprawców serii zamachów z ubiegłego czwartku pod izraelskim kurortem Ejlat, przy granicy z Egiptem. Zginęło w nich ośmiu Izraelczyków, a ponad 30 zostało rannych. Zdaniem Izraela palestyńscy terroryści wtargnęli na terytorium państwa żydowskiego właśnie z Egiptu, a po zamachach część z nich zdołała zbiec z powrotem w tamtą stronę. Protestujący w Kairze żądali wydalenia z kraju ambasadora państwa żydowskiego, zamknięcia placówki i rewizji układu pokojowego między obu państwami. Przeprosin za incydent graniczny domagają się też wszyscy liczący się kandydaci na prezydenta Egiptu. W rodzinnym mieście Szahata, Szarkii, na specjalnym zebraniu gubernator prowincji przekazał mu klucze do mieszkania oraz zapewnił o możliwości pracy w miejscowym kamieniołomie - napisała gazeta "Al-Achbar". Zamieściła też zdjęcie Szahata odbierającego z rąk gubernatora tarczę w czerwonym etui. Jak pisze agencja Reutera, uhonorowanie Szahata ukazuje wyraźnie zmianę oficjalnego stanowiska Egiptu wobec Izraela po powstaniu, które obaliło prezydenta Hosniego Mubaraka i po objęciu władzy przez wojsko. Zabicie egipskich pograniczników doprowadziło do sporu dyplomatycznego z Tel Awiwem; Kair zagroził odwołaniem swego ambasadora i domaga się przeprosin. Izrael jednak ich nie składa, twierdząc, że nadal bada okoliczności zabicia pograniczników. Egipscy działacze, w tym ugrupowania obywatelskie, które przewodziły protestom przeciwko Mubarakowi, zapowiadają na piątek kolejną manifestację przed ambasadą Izraela, domagając się wydalenia izraelskiego ambasadora i zamknięcia ambasady.