"Unia Europejska jest jednym z najbogatszych, najspokojniejszych regionów świata, a jej obywatele lubią o sobie myśleć, że ustanawiają standardy współczucia" - pisze prestiżowy tygodnik w artykule zamieszczonym w wydaniu internetowym. Jednak ostatnio napływ imigrantów stał się testem tych moralnych standardów. "Neonazistowskie zbiry w Niemczech podpaliły ośrodki dla uchodźców (...). Premier Węgier (Viktor Orban), odkrył w sobie wewnętrznego Donalda Trumpa (kandydata na prezydenta USA o bardzo antyimigranckich poglądach) i ostrzega, że nielegalni imigranci, zwłaszcza z Afryki, zagrażają przetrwaniu jego narodu" - przypomina "Economist". "Konieczne jest ukazanie tego we właściwych proporcjach. Około 270 tys. uchodźców dotarło przez morze do Europy w tym roku. Więcej niż w całym roku 2014, ale wciąż oznacza to, że tylko jeden imigrant przypada na każde 1,9 tys. Europejczyków, a przecież część z nich może być odesłana" - kontynuuje tygodnik. "Żałosna liczba imigrantów" Przypomina też, że znacznie biedniejsze kraje od państw europejskich przyjęły znacznie liczniejsze fale imigrantów. "Maleńki Liban powitał 1,1 mln Syryjczyków, blisko jedną czwartą całej populacji kraju. Turcja - 1,7 mln. Tanzania, gdzie średni dochód stanowi jedną pięćdziesiątą tego, ile wynosi on w UE, przyjęła setki tysięcy uciekinierów z Burundi i Konga" - mnoży przykłady "Economist" i przypomina, że aby odciążyć Włochy i Grecję "inne kraje europejskie bardzo niechętnie zgodziły się podzielić między siebie żałosną liczbę 32,256 imigrantów". Europa powinna zachować się lepiej - nie tylko ze względów moralnych, ale też dlatego, że jej starzejące się społeczeństwo, które obciąża przyszłe pokolenia ogromnymi długami publicznymi, potrzebuje młodych ludzi do pracy - rekomenduje tygodnik. Należy też stanowczo oddzielić tych, którzy poszukują azylu od imigrantów ekonomicznych. "Syria jest teraz piekłem. Albania nie" - argumentuje magazyn. "Dajcie im pracować" Owszem, nie można całkowicie zdezawuować tych, którzy obawiają się, że masy bezrobotnych, sfrustrowanych imigrantów mogą generować różne problemy. Ale jest "sposób na ich lepszą asymilację (...). Dajecie im pracować. Ta formuła sprawdza się w Londynie, Nowym Jorku, czy Vancouver. Praca sprawia, że młodzi ludzie nie pakują się w kłopoty" oraz sprzyja ich akomodacji w nowej kulturze. "Bardziej otwarta Europa, o bardziej elastycznym rynku pracy, może zamienić kryzys imigracyjny w szansę rozwoju; tak zrobiła Ameryka z kolejnymi falami imigrantów w XX wieku, wśród których były masy Europejczyków" - przypomina na zakończenie "Economist".