Dopuszcza się jedynie opuszczanie domów w celu uczestniczenia w obrzędach religijnych. Kilkaset osób, które - jak informuje AFP - nie chciały podporządkować się zakazowi, przekroczyło granicę z sąsiednią Gwineą. Jest to już drugie tego rodzaju posunięcie, na jakie zdecydowały się władze Sierra Leone w ciągu ostatnich 6 miesięcy. Czas ten ma być wykorzystany przez ekipy medyczne do wykrycia ewentualnych nowych przypadków zachorowań na śmiercionośnego wirusa. Szczególnie zagrożony jest obszar wokół stolicy kraju - Freetown oraz na północ od stolicy, gdzie wykryto nowe ogniska eboli. Przy okazji prowadzona jest akcja uświadamiająca ludziom w jaki sposób wirus się rozprzestrzenia i jak temu zapobiegać. W piątek ulice Freetown były prawie puste z wyjątkiem patroli policyjnych i żołnierzy na punktach kontrolnych. Muzułmanom zezwolono na udanie się na piątkowe modły, ale wiernych w meczetach było niewielu. Zapowiedziano, że chrześcijanie będą mogli udać się do kościołów w niedzielę. Obecna epidemia eboli rozpoczęła się w grudniu 2013 r. na południu sąsiedniej Gwinei skąd rozszerzyła się na Liberię i Sierra Leone. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w tych trzech krajach Afryki Zachodniej zanotowano prawie wszystkie z 25 tys. przypadków zachorowań. Dotychczas epidemia pochłonęła ponad 10.300 ofiar śmiertelnych.