Jak podaje CNN, wiewiórka została znaleziona w mieście Morrison w Kolorado. Departament Zdrowia Publicznego Hrabstwa Jefferson (JCPH) poinformował, że test, który potwierdził obecność dżumy dymieniczej, wykonano 11 lipca. Wiewiórka została zbadana po tym, jak jeden z mieszkańców zgłosił, że widział w okolicy kilkanaście martwych wiewiórek. Choroba może być przenoszona przez ugryzienia pcheł i zakażone zwierzęta. Służba zdrowia hrabstwa Jefferson zaapelowała o zachowanie szczególnej ostrożności. Poinformowano, że jest to pierwszy przypadek dżumy w hrabstwie od 2017 r. Na początku lipca przypadek dżumy dymieniczej został wykryty w chińskim regionie autonomicznym Mongolii Wewnętrznej. W związku z zagrożeniem władze wydały alert trzeciego stopnia. Zaapelowano o zaprzestanie polowań na świstaki i niespożywanie ich mięsa. Z kolei w zachodniej Mongolii na dżumę dymieniczą zmarł 15-letni chłopiec. Część prowincji gobijsko-ałtajskiej została objęta kwarantanną. Dżuma dymienicza, zwana w średniowieczu "czarną śmiercią", jest bardzo zakaźna i często kończy się śmiercią. Roznoszą ją głównie gryzonie. Główne objawy to bolesny obrzęk węzłów chłonnych, wysoka gorączka, dreszcze i kaszel. Choroba istnieje od stuleci i jest odpowiedzialna za najbardziej śmiertelną pandemię w historii ludzkości. Szacuje się, że w średniowieczu z jej powodu zmarło w Europie 50 mln ludzi. Czytaj również: Dżuma dymienicza w Mongolii. Nie żyje 15-letni chłopiec