"OKO.press" ujawnia kulisy wrześniowego wydarzenia, powołując się na rozmowę z jednym z organizatorów "Climate Action Summit". Według informatora, uwagę uczestników zwróciło "dziwne zachowanie prezydenta Polski". O co chodzi? Na sali, gdzie dyskutowano o klimatycznej przyszłości zabrakło Andrzeja Dudy. Jak mówi informator serwisu, nikt nie spodziewał się nieobecności Dudy, ponieważ nasz kraj sprawował wówczas prezydencję COP - najważniejszej instytucji ONZ do walki z katastrofą klimatyczną - czytamy. Zabrakło jedynie Andrzeja Dudy "OKO.press" informuje, że podczas klimatycznych obrad tamtego dnia, na sali zgromadzili się wszyscy najważniejsi przywódcy świata. Zabrakło jedynie Andrzej Dudy. Był on w tym czasie na spotkaniu poświęconym wolności religijnej - organizowanym w kontrze przez Donalda Trumpa. "To spotkanie można śmiało nazwać konkurencją dla narady klimatycznej ONZ, czego zresztą dyplomacja amerykańska nie ukrywała. Odbywało się dosłownie tuż obok, tego samego dnia, o tej samej godzinie" - mówi informator. Na spotkanie z Trumpem przybył także szef MSZ Jacek Czaputowicz. Dyplomatyczne otoczenie prezydenta nie wpadło na pomysł, by przynajmniej się podzielić i być na dwóch spotkaniach jednocześnie. Tymczasem, co odnotowano na zdjęciach, polskie przedstawicielstwo czekało na spóźnionego prawie godzinę Trumpa. W tym czasie Andrzej Duda przeglądał smartfona, zamiast nawiązywać relacje dyplomatyczne z otoczeniem Trumpa - czytamy. "Smutny widok" - mówi serwisowi jeden z organizatorów. Informator dodaje także, że w przerwie obrad odbył się lunch, podczas którego premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern dziękowała Polsce za organizację COP 24 w Katowicach. "Wszyscy zaczęli się rozglądać, zrobiło się małe zamieszanie" - opowiada. Jak odnotowuje "OKO.press" na szczycie klimatycznym, wbrew swoim własnym zapowiedziom, na chwilę pojawił się nawet Donald Trump.