W dokumencie przygotowanym przez Biuro Dochodzeń, opierające się na materiałach znalezionych w czarnych skrzynkach, podkreślono, że piloci nie zastosowali standardowych procedur, jakie przewidziane są przy oblodzeniu czujników wskazujących prędkość. Wyłączył się wtedy automatyczny pilot i piloci przeszli na ręczne sterowanie. Trzydziestoletni piloci, nie byli szkoleni na dużych wysokościach jak należy się w takiej sytuacji zachować. W momencie poprzedzającym katastrofę w kokpicie nie było kapitana, który poszedł na odpoczynek. Piloci nie byli w stanie skutecznie przeciwdziałać gwałtownemu spadkowi siły nośnej i przyrostowi oporu aerodynamicznego, które spowodowały utratę sterowności, mimo, że uruchamiający się w takich przypadkach alarm włączony był przez 54 sekundy. Na wyniki raportu natychmiast zareagował Air France publikując oświadczenie, w którym podkreślony jest profesjonalizm załóg latających na tych liniach. Francuska minister transportu Nathalie Kosciusko-Morizet stwierdziła, że o uznaniu odpowiedzialności Air France lub producenta samolotu koncernu Airbus zadecyduje sąd. Marek Brzeziński/Paryż