Jednak - jak dodał - ostateczną decyzję w sprawie Misiaka podejmie we wtorek zarząd krajowy, na którym ma być obecny premier Donald Tusk. Misiak zadeklarował, że rezygnuje z koordynowania kampanią PO do europarlamentu. Sprawa ma związek z zarzutami, jakie pojawiły się ostatnio w mediach pod adresem polityka Platformy. - Jeżeli sam rezygnuje i to deklaruje, to może lepiej, bo jeden kłopot, problem do rozwiązania mamy mniej - powiedział dziennikarzom wiceszef Platformy Waldy Dzikowski. Pytany, czy nie lepiej byłoby odsunąć Misiaka od koordynowania kampanii, bo wtedy ucięłoby to wszystkie dyskusje, odparł: "tak zapewne będzie i to utnie wszelkie dywagacje". - Tutaj mamy pewne zachowania, które musimy poddać analizie i być może przekazać jakieś wytyczne na przyszłość - mówił Dzikowski. Pytany o wypowiedź szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego, który powiedział, że nie wyklucza wniosku o zawieszenie senatora w prawach członka klubu PO i wymuszenia na nim rezygnacji z funkcji szefa senackiej komisji gospodarki Dzikowski odparł, że "takie scenariusze są możliwe". Według niego do momentu, kiedy sytuacja Misiaka nie stanie się klarowna i czysta, czyli do chwili kiedy pozbędzie się udziałów w firmie, "być może rezygnacja z przewodniczącego komisji byłaby takim krokiem do przodu". - To jest delikatna materia, bo na styku polityki i pewnej etyki, i jeżeli mamy do czynienia z czymś, co jest niezgodne z prawem - to jest prosta sprawa - mówił Dzikowski. Od kilku dni media i politycy debatują nad sprawą senatora Misiaka i jego firmy Work Service. Misiak, jako szef senackiej komisji gospodarki narodowej, pracował nad tzw. specustawą stoczniową, a następnie - jak napisała "Gazeta Wyborcza" - firma Work Service, której senator jest współwłaścicielem, bez przetargu dostała zlecenie na pośrednictwo pracy i szkolenia zwalnianych stoczniowców ze Stoczni Szczecińskiej.