Pierwsza eksplozja nastąpiła o godz. 7.57 czasu moskiewskiego (5.57 czasu polskiego) na stacji Łubianka, w samym sercu rosyjskiej stolicy. Kilkadziesiąt minut później, o godz. 8.37 (6.37 czasu polskiego), doszło do drugiego wybuchu - na stacji Park Kultury, także w centrum Moskwy. Na obu stacjach wybuchła panika. Większość ofiar zginęła na stacji Łubianka. Spośród ponad 70 rannych stan ośmiu osób lekarze określają jako skrajnie ciężki, a 25 - ciężki. Nie ma informacji, by wśród poszkodowanych byli obywatele Polski. Jak dotąd nikt nie wziął odpowiedzialności za zamach, ale rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) przyjęła, że stoi za nim "grupa terrorystyczna powiązana z Kaukazem Północnym". Po zamachu zamknięto ruch na większej części linii metra Sokolniczeskaja, na której doszło do wybuchów. Kilka pociągów utknęło w tunelach, pasażerów ewakuowano. Obecnie większość linii działa normalnie. Władze zalecały korzystanie z komunikacji naziemnej, jednak również ruch samochodowy w centrum miasta został sparaliżowany. Uruchomiono zastępczą komunikację autobusową. Przez kilka godzin nie funkcjonowała telefonia komórkowa. FSB: Zamachu dokonały dwie kobiety Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji poinformowała, że według wstępnych ustaleń zamachy w metrze w Moskwie przeprowadziły dwie kobiety działające jako zamachowcy-samobójcy - podała agencja ITAR-TASS. W zamachach użyto ładunków wybuchów o łącznej sile rażenia odpowiadającej trzem kilogramom trotylu. Rosyjska prokuratora ogłosiła, że za zamachami w moskiewskim metrze stoją terroryści. Karetki pogotowia i służby ratownicze miały problemy z dojazdem na miejsce wybuchu. Najciężej rannych ewakuowano śmigłowcami Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Przy stacji Łubianka znajdują się siedziby różnych instytucji, m.in. Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) i Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Stacja ta znajduje się w odległości około kilometra od Kremla. Także przy stacji Park Kultury usytuowanych jest kilka urzędów, w tym Sztab Generalny Sił Zbrojnych Rosji, Izba Obrachunkowa Federacji Rosyjskiej i służba prasowa Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR). W pobliżu znajduje się też siedziba agencji informacyjnej RIA-Nowosti, anglojęzycznej stacji telewizyjnej Russia Today oraz dwóch uczelni - Akademii Dyplomatycznej oraz Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu Lingwistycznego. FSB podała, że w zamachach wykorzystano heksogen, jeden z najsilniejszych materiałów wybuchowych. Bomba użyta na stacji Łubianka miała siłę rażenia 4 kg trotylu, a na stacji Park Kultury - 1,5-2 kg. W obu wypadkach dla spotęgowania siły rażenia użyto śrub, zakrętek i innych metalowych elementów. W obu wypadkach wybuchy nastąpiły w wagonach, gdy pociągi stały na stacjach. Zabici zginęli zarówno w wagonach, jak i na peronach. Zaostrzone środki bezpieczeństwa W moskiewskiej kolejce podziemnej zaostrzono środki bezpieczeństwa. Milicjanci i żołnierze wojsk wewnętrznych MSW z psami przeszkolonymi do wykrywania ładunków patrolują wszystkie stacje. Wielu wchodzących do metra jest legitymowanych. W stan podwyższonej gotowości postawiono całą moskiewską milicję. Także lotniska w Rosji wprowadziły dodatkowe środki bezpieczeństwa. O zaostrzonych kontrolach informuje stołeczny międzynarodowy port Szeremietiewo. Każdy wchodzący do terminalu - pasażer, taksówkarz, osoba oczekująca (na podróżnych) lub odprowadzająca - jest dokładnie kontrolowany przy użyciu wykrywaczy, a jej cały bagaż, w tym ręczny, również poddawany jest kontroli. Na zamachy w metrze moskwianie reagowali wzburzeniem i płaczem. Na placu Łubiańskim ludzie zaczęli składać kwiaty. Niektórzy nie kryją oburzenia na imigrantów z Kaukazu i Azji Centralnej. 30 marca ogłoszono w Moskwie dniem żałoby w związku z zamachami. W czasie ataków w metrze znajdowało się około pół miliona osób. Dziennie moskiewska kolej podziemna przewozi około 9 mln pasażerów. Linia metra Sokolniczeskaja łączy rejon mieszkalny będący "sypialnią" Moskwy i rejon przemysłowy. Codziennie korzysta z niej do miliona pasażerów. Putin zapowiada zniszczenie terrorystów Premier Władimir Putin wezwał do zniszczenia terrorystów odpowiedzialnych za dwa zamachy. - Jak wiadomo, dziś w Moskwie popełniono straszną w skutkach, nikczemną zbrodnię wobec cywilów. W metrze zginęły dziesiątki ludzi. Jestem pewien, że organy ochrony porządku publicznego zrobią wszystko, by znaleźć i ukarać kryminalistów. Terroryści zostaną zniszczeni - oznajmił Putin w trakcie telekonferencji, którą przeprowadził z Krasnojarska na Syberii. Jak podał jego rzecznik Dmitrij Pieskow, szef rządu przerwał wizytę w Krasnojarsku i wraca do Moskwy. Władimir Putin wieczorem odwiedził Szpital im. Siergieja Botkina w Moskwie, do którego trafiła część rannych w porannych zamachach bombowych w stołecznym metrze. Z kolei prezydent Dmitrij Miedwiediew zapowiedział, że działania w celu zduszenia terroru i walka z terrorystami w Rosji będą dalej prowadzone bez wahań i do końca. Na specjalnej naradzie Miedwiediew zażądał od resortu spraw wewnętrznych i FSB wzmożenia kontroli. - Jest oczywiste, że akty tego rodzaju są dobrze zaplanowane (...) i mają na celu wywołanie destabilizacji w państwie i społeczeństwie - ocenił. Miedwiediew zlecił rządowi zajęcie się udzieleniem pomocy rodzinom tych, którzy zginęli lub odnieśli obrażenia w zamachach. Prezydent Rosji złożył wieczorem kwiaty na peronie stacji Łubianka Prezydent przybył na stację Łubianka wraz z żoną i merem Moskwy Jurijem Łużkowem. Złożył tam wiązankę czerwonych róż przewiązaną czarną wstążką. Miedwiediew zapowiedział po zamachach, że działania w celu zduszenia terroryzmu i walka z terrorystami w Rosji będą dalej prowadzone bez wahań i do końca. - To po prostu zwierzęta i niezależnie od tego jakimi motywami się kierowali i to, co robią jest przestępstwem w każdym prawie i w każdym systemie wartości. Znajdziemy ich i unicestwimy - powiedział rosyjski prezydent dziennikarzom po złożeniu kwiatów. Wśród ofiar nie ma Polaków Ambasada RP w Rosji nie ma informacji, by w poniedziałkowych zamachach terrorystycznych w moskiewskim metrze ucierpieli obywatele Polski - poinformował rzecznik ambasady Paweł Koć. Dyplomata przekazał, że polska placówka jest w stałym kontakcie z rosyjskim Ministerstwem ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, w tym ze strukturą, do której wpływają wiadomości o poszkodowanych. Polsko brzmiących nazwisk nie ma też na listach rannych, sporządzonych w moskiewskich szpitalach, a ogłoszonych przez radio Echo Moskwy. Po poniedziałkowych zamachach w Moskwie wiceszef polskiego MSWiA Adam Rapacki uznał, że w Polsce nie ma potrzeby podnoszenia poziomu zagrożenia terrorystycznego, ponieważ nic nie wskazuje na to by zamachy lub przyczyny stojące za nimi mogły być zagrożeniem dla naszego kraju. Prezydent RP Lech Kaczyński złożył na ręce prezydenta Miedwiediewa kondolencje i przekazał mu "wyrazy solidarności i poparcia dla działań zmierzających do wyeliminowania terroryzmu". Kondolencje szefowi rosyjskiego rządu Władimirowi Putinowi przekazał również premier Donald Tusk. "Łączę się w żałobie z rodzinami i bliskimi ofiar, a rannym życzę szybkiego powrotu do zdrowia" - napisał. To niepierwsze zamachy w moskiewskim metrze Dzisiejsza seria wybuchów to niepierwsze zamachy w moskiewskim metrze. Do największego doszło 6 lutego 2004 roku - zginęło wtedy 41 osób, a ponad 100 zostało rannych. Zamachu dokonano w trakcie przejazdu pociągu ze stacji Pawieleckaja na stację Awtozawodskaja. 31 sierpnia tego samego roku wybuch nastąpił na stacji Ryżskaja - zginęło 10 osób, 50 zostało rannych. 5 lutego 2001 roku wskutek eksplozji bomby na stacji Biełoruskaja obrażeń doznało 20 osób. 11 czerwca 1996 roku bomba wybuchła między stacjami Tulskaja i Nagatinskaja - zginęły cztery osoby, a 12 zostało rannych. Cały świat potępił zamachy Zamachy potępiły NATO, Unia Europejska, USA i przywódcy wielu innych krajów. Sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Anders Fogh Rasmussen oświadczył, że "nie ma usprawiedliwienia dla tego typu zamachów na niewinnych obywatelach i dodał, że "NATO jest zobowiązane do współpracy z Rosją w walce z międzynarodowym terroryzmem". Prezydent USA Barack Obama oświadczył, że "naród amerykański jest solidarny z narodem rosyjskim i sprzeciwia się ekstremizmowi i nikczemnym atakom terrorystycznym, pokazującym pogardę dla życia ludzkiego". Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton potępiła zamachy i w imieniu Unii Europejskiej zapewniła o "solidarności z Rosją". W podobnym duchu wypowiedział się szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek "zdecydowanie potępił to, co stało się (w Moskwie)" i złożył "głębokie wyrazy współczucia i kondolencje rodzinom zabitych i rannych". - Terroryzm i rozmyślne ataki na cywilów nigdy nie powinny być usprawiedliwione. Nigdy nie można udowodnić, że ma się rację, jeśli zabija się niewinnych, ciężko pracujących ludzi, którzy wcześnie rano łapią metro i jadą do pracy - oświadczył. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy, będący w drodze do Stanów Zjednoczonych, określił w krótkim komunikacie moskiewskie ataki jako "ohydne", "nikczemne" i "podłe". Kanclerz Angela Merkel powiedziała, że "to wstrząsające, iż takie zamachy są możliwe w środku Moskwy". Przekazała prezydentowi Rosji wyrazy głębokiego współczucia dla rodzin ofiar i wyraziła nadzieję, że okoliczności zamachu zostaną szybko wyjaśnione. Również premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown "przekazał kondolencje i wsparcie rosyjskiemu prezydentowi". Jak oświadczył rzecznik szefa brytyjskiego rządu, premier "był wstrząśnięty, widząc zdjęcia z Moskwy".