Dziennikarze Erika Ramirez i David Cilla przez trzy doby ukrywali się przed ostrzałem snajperów w górskiej grocie, do której zdołali się schronić po napadzie na ich konwój humanitarny. Bandyci, ktorzy na nich polowali, chcieli prawdopodobnie odebrać im kasetę z filmem, na którym był utrwalony przebieg napadu. Od kul napastników zginęły dwie spośród 40 osób jadących w samochodowym konwoju humanitarnym, wiozącym pomoc żywnościową dla ludności indiańskiej osady w pobliżu miasta Santiagio Juxtlahuaca w stanie Oaxaca (południowy Meksyk). Erika i David, ranny od kuli, reporterzy pisma "Contralinea", gdy konwój dostał się w zasadzkę zastawioną przez bandytów nad rzeką Hierba Santa, schronili się w górach. Reszta uczestników konwoju humanitarnego zdołała uciec. Razem z dwojgiem dziennikarzy były jeszcze dwie osoby. Tych dwoje towarzyszących dziennikarzom, których tropem szli cały czas bandyci, zdołało zmylić pogoń. Dotarli w czwartek na posterunek policji z taśmą wideo, na której Erika i David sfilmowali napad. Policja niezwłocznie zorganizowała odsiecz i po wielogodzinnych poszukiwaniach uwolniła dziennikarzy z groty, w której schronili się przed ostrzałem bandytów. Zabici przez napastników, to dwoje wolontariuszy: Meksykanka Beatriz Alberta Carino i Fin Jyri Jaakkola. Ranny w nogę David Cilla i Erika Ramirez przebywają, pod ochroną policji, na obserwacji w szpitalu, którego nazwy nie ujawniono. Osada San Juan Copala, dla której przeznaczona była pomoc humanitarna, od kilku tygodni jest odcięta od świata przez walczące ze sobą zbrojne bandy pod dowództwem dwóch miejscowych, rywalizujących ze sobą polityków.