Dyrektor Biełsatu Agnieszka Romaszewska-Guzy jednoznacznie kwalifikuje zatrzymanie jako represję wobec dziennikarza. - Wiem, że sytuacja, w której staruszki biły milicjantów, zdarzała się również w Polsce i myślę, że sytuacja w której nasz dziennikarz, wychodząc z mieszkania, przez przypadek pobił czy też nagle rzucił się na milicjanta wydaje mi się absurdalna i całkowicie abstrakcyjna, więc należy to potraktować w kategoriach represji - powiedziała w środę PAP Romaszewska-Guzy. Według Biełsatu jego współpracownik został zatrzymany przez milicję, gdy wyszedł z mieszkania wynajmowanego przez oficjalnego przedstawiciela telewizji w Mińsku. Dziennikarzowi zarzucono napaść na milicjanta; według zarzutów miał on uderzyć funkcjonariusza - wyjaśnił Dzikawicki. Dodał, że nie może się do niego obecnie dodzwonić. "Uruchamiamy naszych prawników i będziemy (go) szukać" - zapowiedział. - Z tego, co mi wiadomo, ten właśnie dziennikarz zdążył nacisnąć domofon i krzyknąć do obecnych w mieszkaniu: "Nie otwierajcie! Milicja!" i myślę, że wszystkie pozostałe działania są po prostu represją za to, co zrobił - powiedziała z kolei szefowa Biełsatu. Milicja spisała dane osób przebywających w mieszkaniu wynajmowanym przez przedstawiciela telewizji. Jak powiadomił Dzikawicki, w mieszkaniu było siedmiu-ośmiu ludzi. Nie jest jasne, czy wszystkie te osoby, czy tylko niektóre zostały spisane przez milicję. Jak informował wcześniej Biełsat, podczas gdy milicjanci próbowali wejść do mieszkania, zamkniętym w nim współpracownikom telewizji odcięto prąd. - Uważamy, że tego typu sprawa wymaga poważnego potraktowania przez Unię Europejską, która prowadzi w tej chwili dialog z rządem Łukaszenki. Myślę, że zatrzymywanie niezależnych dziennikarzy nie jest zgodne z kierunkami tego dialogu - powiedziała dyrektor Biełsatu. - Jeżeli ta sytuacja będzie wyglądała bardzo źle będziemy apelować do opinii publicznej europejskiej i światowej. Będziemy domagać się od tych, którzy prowadzą w tej chwili dialog z Aleksandrem Łukaszenką, żeby uwzględnili prawa człowieka, a w szczególności prawa niezależnych mediów, bo to bardzo ważne prawa, bez których ten dialog jest udawaniem - dodała Romaszewska-Guzy. Przypomniała, że nie są to pierwsze kłopoty, jakich Biełsat doświadcza ze strony białoruskich władz. "Kilkakrotnie odmawiano nam rejestracji. Myśmy usiłowali działać legalnie i oficjalnie na Białorusi. Teraz nie dalej jak w grudniu odmówiono nam rejestracji, po raz kolejny tłumacząc, że nasi dziennikarze pracują tam nielegalnie więc oni nie mogą nas zarejestrować" - powiedziała Romaszewska-Guzy. Dodała, że "ostatnia zmasowana akcja przeciwko Biełsatowi miała miejsce w marcu 2008 r.". Wówczas białoruska milicja zatrzymała ok. 20 dziennikarzy niezależnych mediów, głownie współpracujących z Biełsatem. Biełsat TV, finansowana przez rząd polski telewizja przygotowywana przez Białorusinów dla Białorusinów, powstała w 2007 r. Ma przełamać monopol informacyjny mediów związanych z władzą prezydenta Alaksandra Łukaszenki, a także wspierać kulturę białoruską i tamtejszą świadomość narodową.