Schane podkreślił dziś w wywiadzie dla telewizji Polsat, że - według b. oficerów CIA - w Polsce przez pewien czas więziono głównego organizatora ataków z 11 września, Chalida Szejka Mohammeda oraz bliskiego współpracownika Bin Ladena - Abu Zubajdę. Pytany, czy jego informatorzy są wiarygodni, dziennikarz odpowiedział, że jest "dość pewny" że nie kłamią. "Oczywiście w dziennikarstwie nigdy nie możesz być tego pewnym na 100 proc." - zastrzegł. Pytany, kim są jego informatorzy, Schane odparł, że są to b. oficerowie CIA, którzy mają informacje o więzieniach z "pierwszej ręki". Według Schane'a, z informacji jakie uzyskał wynika, że CIA przetrzymywało więźniów w separatkach i konfrontowało uzyskane od nich informacje. Jak ocenił, Chalid Szejk Mohammed przekazał cenne informacje. Na pytanie, czy w więzieniu w Polsce były stosowane tortury, dziennikarz odparł: "CIA poinformowało, że na 100 więźniów, 1/3 była torturowana, to daje trzydzieści osób. Wiem, że wobec przynajmniej trzech z tych trzydziestu użyto metody zwanej water- boarding, czyli podtapiania. Sądzę, że tę metodę wykorzystano też w Polsce". Schane dodał, że - kiedy na temat więzień powstały pierwsze artykuły w listopadzie 2005 - więźniów przeniesiono z Polski w inne miejsce. Dziennikarz powiedział, że Polska została wybrana jako miejsce na więzienie CIA, ponieważ nasz kraj ma - jak mówił - "doświadczone i przyjazne w stosunku do USA służby specjalne", oraz z powodów geograficznych. "Polska jest daleko od Bliskiego Wschodu, Afganistanu i Pakistanu, gdzie przeciek z lokalizacji tajnego więzienia mógłby wywołać atak i próbę odbicia więźniów" - zaznaczył dziennikarz. Schane był autorem niedawnych publikacji w "New York Times" o tajnych więzieniach CIA w Polsce. Wcześniej, w 2005 roku, broniąca praw człowieka organizacja Human Rights Watch ogłosiła raport, według którego CIA w kilku krajach europejskich, m.in. w Polsce i Rumunii, miała do dyspozycji bazy, w których przetrzymuje więźniów z al-Kaidy. W 2006 r. zarzuty te badała polska rządowa komisja i oświadczyła, że są bezpodstawne. Potem analizowała to specjalna komisja Parlamentu Europejskiego. Tajne śledztwo w tej sprawie prowadzi od kilku tygodni stołeczny wydział Prokuratury Krajowej.