We Francji ujawniono właśnie przypadek ośmiokrotnego dzieciobójstwa. W czwartek poinformowano, że 47-letnia kobieta w miasteczku Villers-au-Tertre na północy Francji przyznała się do zabójstwa ośmiu noworodków i ukrycia ich ciał. Jest to najpoważniejszy przypadek dzieciobójstwa odnotowany dotąd we Francji. W ostatnim czasie prasa nagłośniła także kilka innych podobnych bulwersujących zbrodni. Zdaniem francuskich psychiatrów i psychoanalityków, komentujących wydarzenia z Villers-au-Tertre, nie należy ulegać złudzeniu, że dzieciobójczynie są "urodzonymi zbrodniarkami". "Wyobrażenie potwora, który zabijając swoje dzieci pragnie okazać w ten sposób swoją wszechwładzę, jest teoretycznie możliwe, ale osobiście, w ciągu 25 lat pracy, nigdy nie spotkałem takiego przypadku" - mówi dziennikowi "La Croix" psychiatra Daniel Zagury. Dodaje, że miał na ogół do czynienia z kobietami, które popełniają dzieciobójstwo, gdy są pogrążone w wielkiej zapaści psychologicznej. Specjaliści spierają się o psychologiczne przyczyny dzieciobójstw. Jednak, według gazety, najczęściej wskazują na to, że jego sprawczynie - mimo fizjologicznych objawów, bólu i skurczów - uparcie nie przyjmują do wiadomości, że są w ciąży, a w konsekwencji - nie potrafią zaakceptować porodu. Psychiatrzy we Francji mówią tu o syndromie tzw. wypierania własnej ciąży. "Potrzeba trzech etapów, aby ciąża przebiegła w normalny sposób: kobieta musi mieć świadomość, że zaszła w ciążę, następnie - że dziecko jest chciane, tak jakby włączone w historię rodziny, i wreszcie - że w momencie porodu noworodek oddzieli się od matki" - twierdzi psychoanalityk Sophie Marinopoulos, pracująca od 20 lat w klinice położniczej. W jej opinii, bardzo często w wypadku dzieciobójstwa brakuje jednego lub więcej z tych etapów. Według Marinopoulos, skutkiem psychicznego "wypierania własnej ciąży" bywa to, że kobiety, które zaszły w nią wbrew swojej woli, nie rozważają nawet dokonania aborcji. Inną konsekwencją może być to, że nie uważają noworodka za własne dziecko, ale za "część swojego ciała". "Niektóre (dzieciobójczynie) mówią: wyrzucić odpadek, nie mają zupełnie świadomości, że wydały na świat dziecko" - uważa, cytowany przez "La Croix" Jean-Louis Senon, profesor psychiatrii i kryminologii na uniwersytecie w Poitiers. Jak wyjaśnić serię dzieciobójstw trwającą przez kilkanaście lat, jak w wypadku Villers-au-Tertre? "Może tu zachodzić powtórzenie symptomów: tak długo, jak kobieta nie znajdzie przyczyn swojego cierpienia, czyn się powtarza aż do momentu, gdy zostanie ujawniony - i wtedy dopiero wszystko się kończy" - tłumaczy Marinopoulos. Jak dodaje, partner kobiety - ojciec noworodka - w większości znanych przypadków nie uczestniczy aktywnie w dzieciobójstwie, ale mimo to na ogół ponosi część odpowiedzialności za nie. "Jest rzeczą pewną, że to oni oboje (matka i ojciec) nie chcieli albo nie mogli widzieć, co się dzieje" - podkreśla psychoanalityk w dzienniku "Liberation". W ostatnich latach francuskie media informowały o kilku wstrząsających przypadkach dzieciobójstwa. Dotychczas najgłośniejszy z nich jest znany jako sprawa "zamrożonych niemowląt". 41-letnią Veronique Courjault skazano w czerwcu ubiegłego roku na 8 lat więzienia za to, że udusiła trójkę własnych dzieci, a następnie ukryła je w zamrażarce. W maju tego roku kobieta wyszła warunkowo na wolność. W marcu na 15 lat więzienia sąd skazał 38-letnią Francuzkę, Celine Lesage, która w latach 2000-2007 zabiła sześcioro noworodków.