Jak podaje Organizacja Narodów Zjednoczonych, blisko pól miliona Syryjczyków z dotkniętych wojną obszarów nie ma dostępu do żywności, wody i lekarstw. "The Independent" twierdzi jednak, liczba ta może być zaniżona. Organizacje zajmujące się pomocą dla Syryjczyków informują, że może wynosić około 1,9 miliona osób. Sytuacji znacząco nie poprawiło zawieszenie broni. Pomoc humanitarna dotarła bowiem do zaledwie 150 tysięcy potrzebujących. Nawet oni nie mają gwarancji regularnych dostaw żywności i lekarstw. Często konwoje nie mogą przebić się do potrzebujących, którzy znajdują się zaledwie kilka kilometrów od ciężarówek z pomocą. "Fakt, że głodne i chore dzieci znajdują się w tak niewielkiej odległości od konwojów, jest porażający. Musimy skończyć z tą zawstydzającą sytuacją" - Tanya Steele z Save the Children. Kłopoty z regularnymi dostawami spowodowane są tym, że każdy konwój indywidualnie otrzymuje zezwolenie na dotarcie na obszar objęty konfliktem. Dane przytaczane przez Save the Children są wstrząsające. 1/3 z 126 przepytanych dzieci oświadczyła, że często zdarza im się nic nie jeść przez cały dzień. 1/4 przyznała natomiast, że widziała umierające z głodu dzieci. W znajdującym się kilka kilometrów od Damaszku miasteczku Moadamiyeh niedawno zmarły trzy niemowlęta. Powód? Lekarzom zabrakło kroplówek. "Synek członkini mojej dalszej rodziny zmarł, ponieważ nie podano mu odżywek. A jego matka była zbyt słaba i chora, by móc go karmić piersią" - powiedziała Um Tarek z wioski Misraba pod Damaszkiem. Jak pisze "The Independent", głodne dzieci zmuszone są do jedzenie karmy dla zwierząt.