- Jak on śmie? - zapytali Pier Silvio, Marina i Luigi Berlusconi. Tak zareagowali na słowa lidera PD, który oświadczył, zwracając się do swych zwolenników podczas przedwyborczego spotkania: "Pozwolilibyście na to, żeby wasze dzieci wychowywał taki człowiek, jak Silvio Berlusconi?". - To człowiek sukcesu, bogaty i wpływowy, ale człowiek, który kieruje krajem musi umieć przekazywać mocne i jasne wartości - dodał Franceschini. Jego słowa padły w kolejnym dniu dominującej we Włoszech wielkiej dyskusji polityków na temat rzekomej zażyłej przyjaźni premiera 18- latką Noemi Letizią, marzącej o karierze w mediach. Dziennik "La Repubblica" utrzymuje, powołując się m. in na rozmowę z byłym chłopakiem nastolatki, że szef rządu spotkał się z nią częściej niż sam deklarował, gdy wyjaśniał kulisy przyjaźni z jej rodzicami. Debata na temat prywatnego życia Berlusconiego, którego żona niedawno wniosła o rozwód, zdominowała kampanię przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. W reakcji na złość i oburzenie polityków koalicji na słowa przywódcy Partii Demokratycznej, wyjaśnił on, że nie wydał on oceny "rodziny" Berlusconiego, ale jego samego jako "osoby publicznej". Jednak te tłumaczenia nie pomogły i głos zabrali synowie oraz córka premiera, co jest wydarzeniem wyjątkowym. Marina i Pier Silvio Berlusconi, kierujący obecnie finansowym i telewizyjnym imperium szefa rządu oświadczyli zgodnie, że Dario Franceschini powinien się "wstydzić". - Swoimi słowami obraża także mnie jako córkę, głęboko dumną z ojca - powiedziała oburzona Marina Berlusconi. 20-letni Luigi zapytał zaś: "Jak politycy mają czelność oceniać Berlusconiego jako ojca?".