Dziennik "Kommiersant" pisze, że jeden z zatrzymanych to Jewgienij Panow, pracownik elektrowni atomowej z ukraińskiego Zaporoża. Drugi to również pochodzący z Zaporoża bezrobotny Ridwan Sulemanow. Zaś trzeci zatrzymany to urodzony w okolicach Lwowa Andrej Zachtiej; osoba wcześniej karana i bez stałego zajęcia. "Według rosyjskiej FSB, wszyscy oni pomagali przerzuconym na Krym funkcjonariuszom ukraińskiego wywiadu wojskowego i zostali aresztowani jako członkowie zbrojnej grupy" - czytamy w artykule. Gazeta zauważa, że zatrzymani mieli zajmować się wywiadem w terenie, zaś właściwym dywersantom, będącym funkcjonariuszami ukraińskiego wywiadu wojskowego, ponoć pod przykryciem mgły i ciemności udało się ukryć przed pościgiem rosyjskich służb. Rządowa "Rossijskaja Gazieta" pisze, że w sumie zostało zatrzymanych siedem osób w związku ze sprawą dywersantów. Zaś telewizja "Rossija 24" informuje, że na Krymie nadal obowiązują podwyższone środki bezpieczeństwa. Szczególną ochroną objęte są dworce, lotniska i obiekty infrastruktury. Reakcja Ukrainy na doniesienia o dywersantach Na Ukrainie krytycznie komentuje się prezentowane przez Rosję nagrania zeznań rzekomych dywersantów z Krymu. Filmy mające świadczyć o przygotowywaniu aktów terrorystycznych budzą spore wątpliwości. tak Ukraina twierdzi, że oskarżenia Rosji to kłamliwa prowokacja. Jednym z zeznających jest Jewhen Panow. Nie wiadomo jednak, jak miał organizować zamachy na Krymie, skoro jeszcze 6 sierpnia znajdował się w rodzinnym Zaporożu, skąd mógł być porwany. Na filmie twarz Panowa nosi ślady pobicia. Drugi rzekomy ukraiński dywersant to Andriej Zachtiej. Ukraiński portal śledczy Mirotworec opublikował dane, z których wynika, że pochodzący ze Lwowa Zachtiej - to recydywista, który dwa razy siedział w ukraińskim więzieniu, kilka lat temu uciekł przed odpowiedzialnością do Moskwy, potem do krymskiej Eupatorii. Jak czytamy - raczej trudno go podejrzewać o proukraińskie sympatie. Na dostępnych w internecie zdjęciach widać, że Zachtiej lubił fotografować się w mundurze rosyjskiego żołnierza. Ponadto, zdaniem Ukraińskich służb w wymianie ognia do jakiej miało dojść w krymskim Armiańsku uczestniczyli nie ukraińscy dywersanci jak to sugerują Rosjanie, ale rosyjscy pogranicznicy i rosyjscy nietrzeźwi żołnierze wojsk desantowych.