Występując w think tanku Brookings Institution asystent sekretarza stanu USA ds. Europy Victoria Nuland powiedziała, że rosyjskie państwowe media "wypuszczają kłamstwa na temat tego, kto jest odpowiedzialny za przemoc" na Ukrainie. Krytykując je, jednocześnie oceniła jednak, że w Stanach Zjednoczonych ta propaganda jest nieskuteczna. "Wystarczy zobaczyć jak maleńką widownię ma Russia Today w USA, by zrozumieć, co dzieje się, gdy przekazujesz nieprawdę w mediach" - powiedziała o założonej i finansowanej przez Kreml wielojęzycznej telewizji informacyjnej z siedzibą w Moskwie, która od kilku lat dostępna też jest po angielsku w USA. Oceniła jednak pomysł, by zakazać transmisji Russia Today w USA, za zły, "bo my w tym kraju wierzymy w wolność wypowiedzi i wolność mediów". W tym samym wystąpieniu Nuland podkreśliła, że nieprawdziwa jest też szerzona w Rosji "narracja poczucia krzywdy", że USA zawsze chciały, by Rosja była słaba. Nic nie może być dalsze od prawdy. To, czego chcieliśmy, to silna, demokratyczna Rosja, która szanuje prawo u siebie w kraju jak i poza jego granicami oraz suwerenność jej sąsiadów" - powiedziała, podkreślając, ze USA wydały 20 mld USD od 1992 roku, "by pomóc Rosji wzmocnić się i otworzyć swą gospodarkę na świat", w tym przygotować się do wejścia do WTO; promować zdrowie oraz zacieśniać więzi z NATO. Ale tego typu współpraca jest niemożliwa, dodała, gdy Rosja "wyrywa kawałek terytorium swego sąsiada i próbuje zmusić ten kraj do gospodarczego i politycznego posłuszeństwa". Nuland przyznała, że jeszcze kilka tygodni temu w Waszyngtonie i w krajach Europy "rozmawialiśmy o tym, jak możemy zacząć wycofywać sankcje" (wobec Rosji), jeśli Rosja spełni wrześniowe, podpisane w Mińsku porozumienie ws. rozejmu. "Ale po skandalicznych aktach przemocy, jakie miały miejsce w ostatnim tygodniu (...) rozmawiamy o konieczności zaostrzenia sankcji wobec Rosji". Nuland nawiązała tym samym do ostrzału Mariupola w minioną sobotę, w wyniku którego zginęło co najmniej 30 osób, a ponad 100 zostało rannych. Nuland powiedziała, że koszty rosyjskiej agresji na Ukrainie już są bardzo wysokie. Wyliczała, że można je "mierzyć" m.in. 10-15 proc. inflacją, jaką Rosjanie odczuwając płacąc za zakupy; odpływem kapitału rzędu 150 mld USD z kraju w ubiegłym roku oraz "wyparowaniem" 130 mld USD z rosyjskiej rezerwy walutowej, które to środki zostały wydane na ratowanie rubla. "Zaledwie wczoraj agencja S&P obniżyła rating kredytowy Rosji do tzw. poziomu śmieciowego, a zwolnienia zaczął też sektor państwowy, w tym - jak doniosły media - o 20 proc. w agencji prasowej TASS" - dodała. Obiecała też, że USA będą dalej wspierać Ukrainę finansowo, a nawet tę pomoc zamierzają zwiększyć. "Wraz z nowym programem Międzynarodowego Funduszu Walutowego, USA zobowiążą się do nowego 1 mld USD w ramach gwarancji pożyczkowych, by pomóc ustabilizować Ukrainę oraz rozważamy dodatkowy 1 mld później w tym roku, jeśli Ukraina pozostanie na drodze reform" - powiedziała Nuland.