Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj już w niedzielę poinformował o przyjęciu dymisji ministrów obrony i spraw wewnętrznych, którym dzień wcześniej parlament nie udzielił wotum zaufania. Szef państwa zapowiedział wtedy, że będą oni nadal pełnić obowiązki do czasu wyznaczenia następców. Informując we wtorek o swoim odejściu z resortu obrony Wardak, czterogwiazdkowy generał, który - jak wskazują zachodni dyplomaci - wnosił istotny wkład w przekształcanie nowo powstałej armii w coraz bardziej skuteczną siłę w walce z rebeliantami, powiedział dziennikarzom, że "szanuje decyzję parlamentu". Parlament Afganistanu zagłosował w sobotę za dymisją Wardaka oraz ministra spraw wewnętrznych Bismilli Chana Mohammadiego. Ich zdymisjonowanie może - jak pisze agencja Reutera - skomplikować plany NATO dotyczące przekazania odpowiedzialności za bezpieczeństwo siłom afgańskim przed końcem 2014 roku, kiedy z Afganistanu mają wyjechać żołnierze koalicji międzynarodowej. Jednym z powodów decyzji parlamentu był utrzymujący się ostrzał afgańskich regionów przygranicznych, o który władze w Kabulu oskarżają radykalne bojówki z sąsiedniego Pakistanu. Mimo obietnic szefów resortów obrony i spraw wewnętrznych, że poprawią bezpieczeństwo przy granicy, parlament nie udzielił im wotum zaufania. Stało się tak mimo argumentów ministra obrony, że jego resort wysłał na granicę dwa bataliony i skierował tam artylerię dalekiego zasięgu. Deputowani przypominali też w trakcie debaty doniesienia o korupcji panującej w obu ministerstwach oraz o zaniedbaniach, jakie miały ułatwić zamachy na wysokich rangą urzędników. W przeszłości po podobnych głosowaniach w parlamencie Karzaj utrzymywał dotychczasowych urzędników jako pełniących obowiązki i przeciągał nominowanie następców, a parlament odrzucał jego kolejnych kandydatów. Następcy Wardaka i Mohammadiego nie są jeszcze znani. Obserwatorzy wyrażają opinię, że przyjęcie dymisji ministrów było gestem prezydenta wobec parlamentarzystów, których współpracy Karzaj potrzebuje, aby ukrócić korupcję w rządzie, co ma znaczenie dla zagwarantowania pomocy wartości 16 mld dolarów, obiecanej przez zachodnie mocarstwa.