Tybetańczycy w wieku około 20 lat podpalili się w czwartek przed buddyjskim klasztorem w okręgu Aba w zachodniej części prowincji Syczuan. Choepak Kyap i Sonam, którzy dokonali desperackiego czynu, byli spokrewnieni - czytamy w komunikacie innej organizacji pozarządowej Wolny Tybet (Free Tibet) z siedzibą w Londynie. Nie byli oni buddyjskimi mnichami. Na miejsce natychmiast wysłano chińskie siły bezpieczeństwa. Mieszkańcy nie pozwolili im jednak na zabranie ciał mężczyzn. Już 34 Tybetańczyków, głównie mnichów, podpaliło się lub próbowało to zrobić od marca 2011 roku na znak protestu przeciwko polityce Pekinu wobec Tybetu. Duża część tych aktów miała miejsce w okręgu Aba. Według obrońców praw człowieka samobójstwa przez samospalenie stanowią desperacką odpowiedź na represje kulturalne i religijne władz chińskich w tybetańskich regionach. Ludzi, którzy dokonują tam samospalenia, chińskie MSZ nazywa terrorystami i obwinia tybetańskiego przywódcę duchowego, Dalajlamę XIV, o nawoływanie do separatyzmu.