Premier Bojko Borysow zarzucił protestującym dążenie do wzbogacenia się kosztem innych grup ludności. - Nie mają co robić po zebraniu plonów, no i protestują. Tymczasem popatrzcie na ich nowe i drogie traktory. (...) Dajemy im subsydia, cena chleba nie spadła, a oni jadą z ciągnikami do Sofii, by przeszkadzać jej mieszkańcom iść do pracy. Co za bezczelność - stwierdził premier. W studiu telewizyjnym, gdzie Borysow udzielał wywiadu, padła nawet propozycja, by protestujących obrzucić kamieniami. Zarówno związki zawodowe, które sprzeciwiają się reformie emerytalnej, jak i rolników, protestujących przeciwko rządowym planom obcięcia o 115 mln euro subsydiów państwowych na produkcję zboża w 2012 r., Borysow uprzedził, by nie prowokowali, "ponieważ sami mogą stracić kontrolę nad sytuacją". - Może dojść do zamieszek - ostrzegł. Borysow po raz drugi w tym tygodniu powiedział, że odejdzie, jeśli protesty się nasilą. Uprzedził jednak, że na jego miejsce "przyjdą ci, którzy w ciągu ostatnich 20 lat rujnowali kraj". Premier jest zdecydowany przeprowadzić reformę, która zakłada podniesienie wieku emerytalnego. Przyznał, że na początku celowo zaproponowano twardszy wariant, zakładający podniesienie wieku emerytalnego o rok od 1 stycznia 2012 r., żeby związki i ludzie "wyszumieli się" i zgodzili na łagodniejszy wariant, przewidujący podwyższanie wieku o cztery miesiące rocznie. Związki zawodowe jednak nie przyjęły projektu reformy i szykują się do dalszych protestów i strajków. Od dziewięciu dni trwa strajk na kolei. Negocjacje trwają, lecz do porozumienia nadal jest daleko. Według kierownictwa kolei wobec wynoszącego 400 mln euro zadłużenia redukcja zatrudnienia o 2500 osób i likwidacji 140 połączeń jest jedynym rozwiązaniem.